„Katyń” to słowo-symbol określające zbrodnię ludobójstwa, której na rozkaz najwyższych władz sowieckich dopuścili się funkcjonariusze NKWD wiosną 1940 r., mordując niemal 22 tysięcy obywateli Rzeczpospolitej: oficerów wojska, lecz także policjantów, urzędników państwowych, księży i innych przedstawicieli elity społeczeństwa. „Katyń” geograficznie łączy się z jednym miejscem – uroczyskiem Kozie Góry w lesie w pobliżu Smoleńska, gdzie, w kwietniu i maju 1940 r., zginęli więźniowie obozu w Kozielsku – oficerowie Wojska Polskiego. W bestialski sposób rozstrzelano tam ponad cztery tysiące żołnierzy, ale Polacy i obywatele Rzeczpospolitej innych narodowości byli zabijani przed 74 laty także w Charkowie, Kalininie (obecny i historyczny Twer) oraz w różnych lokalizacjach na terenie ówczesnych republik sowieckich: białoruskiej i ukraińskiej.
Zbrodnia Katyńska z wiosny 1940 r. stanowiła punkt kulminacyjny wrogich działań sowieckich wobec Rzeczpospolitej i jej obywateli. Jeszcze jednak przed wybuchem II wojny światowej okrutne represje dotknęły Polaków, którzy mieszkali za jej wschodnią granicą. Naszych rodaków z terenów Białorusi i Ukrainy wchodzących w skład ZSRS, począwszy od 1936 r., wywożono na Syberię i do Kazachstanu – deportacje objęły w sumie około 70 tysięcy osób, a na podstawie rozkazu komisarza spraw wewnętrznych, Nikołaja Jeżowa z 11 sierpnia 1937 r. rozpoczęły się także aresztowania i egzekucje. Historycy szacują, że w wyniku tzw. „polskiej” operacji NKWD zginęło w latach 1937–1938 ponad 100 tysięcy osób.
Wybuch II wojny światowej spowodował, że także obywatele Rzeczpospolitej stali się ofiarami sowieckich represji. 17 września 1939 r. Armia Czerwona, tak jak ustalono wcześniej w tajnym protokole Ribbentrop-Mołotow, wtargnęła na wschodnie ziemie Polski, przyłączając się do niemieckiego agresora. We wrześniu 1939 r. czerwonoarmiści byli odpowiedzialni za zbrodnie na polskich jeńcach wojennych: na przykład w Grodnie, gdzie zabijano wziętych do niewoli obrońców miasta, w Mokranach, Rohatynie, Nowogródku, Tarnopolu. Za Armią Czerwoną posuwały się grupy operacyjne NKWD, które dokonywały aresztowań i dopuszczały się kolejnych aktów przemocy. We wrześniu 1939 r. w sowieckiej niewoli znalazło się około 230 tysięcy żołnierzy. Po późniejszych masowych aresztowaniach, które dotknęły głównie funkcjonariuszy służb mundurowych Państwa Polskiego, liczba ta wzrosła do 250 tysięcy. Na początku października zwolniono ok. 85 tysięcy szeregowców, ponad 40 tysięcy jeńców pochodzących z terenów zachodniej i centralnej Polski przekazano Niemcom, a część skierowano do łagrów i obozów pracy. Wyselekcjonowano też grupę, którą skierowano do obozów specjalnych. Polska kadra oficerska trafiła do obozów w Kozielsku i Starobielsku (na początku grudnia więzionych tam było ponad osiem i pół tysiąca żołnierzy oraz około stu księży i urzędników państwowych). W obozie w Ostaszkowie umieszczono głównie policjantów, pracowników straży więziennej, funkcjonariuszy wywiadu i kontrwywiadu – pod koniec 1939 r. przetrzymywano tam około sześć tysięcy osób.
Więzionych w obozach specjalnych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie przesłuchiwano i poddawano komunistycznej indoktrynacji, ale starania NKWD mające na celu pozyskania polskich jeńców do współpracy z reguły nie przynosiły efektów. W lutym 1940 r. władze sowieckie zaczęły zastanawiać się, co postąpić dalej z tak dużą liczbą uwięzionych oficerów, funkcjonariuszy służb mundurowych i urzędników Polskiego Państwa. Wydaje się, że wtedy nie zdecydowano jeszcze o ich zamordowaniu, myślano m.in. o zesłaniu ich do obozów pracy przymusowej na wschodzie ZSRS.
Jednak na początku marca, komisarz spraw wewnętrznych, Ławrientij Beria, przedstawił Stalinowi propozycję wymordowania osadzonych w trzech obozach specjalnych:
„W obozach dla jeńców wojennych przetrzymywanych jest ogółem 14 736 byłych oficerów, urzędników, obszarników, policjantów, żandarmów służby więziennej, osadników i agentów wywiadu – według narodowości ponad 97 procent Polaków. Biorąc pod uwagę, że wszyscy oni są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy radzieckiej, NKWD uważa za niezbędne ich sprawy rozpatrzyć w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie.”
5 marca 1940 r. członkowie Biura Politycznego Wszechzwiązkowej Partii Komunistycznej (bolszewików) – Józef Stalin, Kliment Woroszyłow, Anastas Mikojan, Wiaczesław Mołotow, Michaił Kalinin, Łazar Kaganowicz – oraz Beria złożyli podpisy pod postanowieniem o rozstrzelaniu polskich jeńców, zarówno tych przetrzymywanych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, jak i osadzonych w więzieniach tzw. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi „członków różnorakich kontrrewolucyjnych organizacji, byłych obszarników, fabrykantów, byłych polskich oficerów, urzędników i uciekinierów”. 22 marca 1940 r. Beria wydał rozkaz „O rozładowaniu więzień NKWD”. Listy z nazwiskami wysyłanych na śmierć przygotowywane były w Zarządzie ds. Jeńców Wojennych NKWD.
Można założyć, że sami jeńcy polscy do ostatniej chwili nie byli świadomi tego, że wydano na nich wyrok. Jeden z ocalonych, Henryk Gorzechowski, wspominał: „Domysły były najrozmaitsze. Mówiono, że wywożą, aby oddać Niemcom, albo wywożą na tereny dawnej Polski. jakiejś wizji tragedii nie było. Mówiono czasem o trzeciej możliwości – wywóz na wschód.”
Pierwszy transport egzekucyjny jeńców z obozu w Kozielsku wyruszył 3 kwietnia 1940 r. Wagonami bydlęcymi przewieziono ich przez Smoleńsk do Gniezdowa, a z tej stacji samochodami więziennymi do uroczyska Kozie Góry w lesie katyńskim na miejsce rozstrzelania. Ciała zamordowanych wrzucano do masowych grobów. Egzekucje w lesie katyńskim trwały do 11 maja 1940 r. W miejscu tym zginęło 4421 obywateli polskich.
Jeńców z obozu w Starobielsku przewożono, od 5 kwietnia 1940 r., koleją do więzienia NKWD w Charkowie. W nocy pojedynczo wyprowadzano ich do piwnicy, gdzie dokonywana była egzekucja strzałem w kark. Ciała zamordowanych grzebano w dołach w Parku Leśnym w pobliżu wsi Piatichatki pod Charkowem. Do 12 maja 1940 r. zabito 3820 jeńców obozu starobielskiego.
Podobnie wyglądała ostatnia droga więzionych w Ostaszkowie. Najpierw ze stacji kolejowej Soroga transportowano ich do Kalinina, do więzienia NKWD. Jeńców pojedynczo doprowadzano do tzw. „czerwonej świetlicy”, gdzie sprawdzano personalia, a potem skrępowanych wprowadzano do wytłumionego pomieszczenia na egzekucję. Ciała zamordowanych wywożono do lasu w pobliżu Miednoje. Zakopywano je we wcześniej przygotowanych dołach. Transporty egzekucyjne z Ostaszkowa trwały od 4 kwietnia 1940 r. do 22 maja. W Kalininie rozstrzelano 6311 obywatelskich polskich więzionych w tym obozie.
Łącznie z trzech obozów specjalnych wywieziono i zamordowano 14587 osób. Ocalało 395 jeńców, m.in. oficerowie wcześniej przewiezieni do więzienia NKWD na Łubiance w Moskwie jako szczególnie cenni lub groźni w celu dalszego prowadzenia śledztwa lub przeniesieni do innych obozów na przykład z powodu interwencji ambasad innych państw.
Egzekucje jeńców Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa trwały do trzeciej dekady maja. Nie wiadomo natomiast, kiedy zakończyły się rozstrzeliwania obywateli polskich osadzonych w więzieniach w różnych miejscach Ukrainy i Białorusi. Ogółem skazano w nich na śmierć ponad siedem tysięcy osób spośród kilkunastu tysięcy aresztowanych oficerów, urzędników, sędziów, prokuratorów, działaczy społecznych. Na Ukraińskiej Liście Katyńskiej, przekazanej stronie polskiej w 1994 r., znajdują się 3435 nazwiska więzionych przez NKWD we Lwowie, Równym, Łucku, Tarnopolu, Stanisławowie i Drohobyczu, których odesłano do Kijowa, Charkowa i Chersonia, a następnie zamordowano. Część męczenników z Ukraińskiej Listy Katyńskiej została pogrzebana w kijowskiej Bykowni, miejscu pochówku około 150 tysięcy ofiar zbrodni z czasów stalinowskich. Dotychczas w wyniku prac polskich i ukraińskich badaczy udało się powiązać nazwiska dziewięciu Polaków zabitych w 1940 r. z cmentarzem w Bykowni. Personalia ofiar z Białoruskiej Listy Katyńskiej (osoby z więzień sowieckich w Pińsku, Brześciu, Baranowiczach i Wilejce przewiezione do Mińska) nie zostały ujawnione mimo starań władz polskich o udostępnienie materiałów archiwalnych. Można przypuszczać, że ciała pomordowanych obywateli Rzeczpospolitej w 1940 r., więzionych przez NKWD na terenie ówczesnej Zachodniej Białorusi, pogrzebano w lesie Kuropaty na przedmieściach Mińska.
Na podstawie decyzji z 5 marca 1940 r. zgładzono prawie 22 tysiące polskich jeńców wojennych i więźniów politycznych, a represjami dotknięte zostały także ich rodziny – objęły je kwietniowe deportacje na wschód. Wielu spośród poległych w Katyniu, Kalininie i Charkowie związanych było z województwem białostockim w jego przedwojennych granicach (prawdopodobnie około 450 wojskowych i 170 policjantów), w tym z Choroszczą i okolicznymi miejscowościami.
W lesie katyńskim zginęli m.in.:
podporucznik rezerwy Józef Adamski z 42. Pułku Piechoty w Białymstoku, z zawodu nauczyciel, kierownik Szkoły Powszechnej w Michałowie-Niezabudce, urodzony w 1897 r. w Nowosiółkach;
podporucznik rezerwy Piotr Bystrowski z 9. Pułku Strzelców Konnych w Grajewie, urodzony w 1903 r. w Sannikach;
podporucznik rezerwy Wacław Sarosiek, urodzony w 1902 r. w Choroszczy, oficer oświatowy w 81. pułku piechoty w Grodnie, we wrześniu 1939 r. zmobilizowany do 14 Dywizjonu Artylerii Konnej w Białymstoku, aresztowany przez NKWD w Choroszczy w październiku 1939 r.
W Kalininie zostali zamordowani m.in.:
porucznik rezerwy Lucjan Łotowski, urodzony w 1900 r. w Choroszczy, kierownik szkoły w Starosielcach;
starszy posterunkowy Franciszek Rymaszewski, ur. w 1888 r. w Gąsówce Skwarkach, w latach 1919–1922 pełnił służbę w policji w Choroszczy, Turośni Kościelnej i Lewickich;
Antoni Cieśluk, ur. w 1907 r., funkcjonariusz policji; jego żona, Weronika, została deportowana do Kazachstanu w kwietniu 1940 r., po powrocie w 1946 r. do Polski zamieszkała w Choroszczy;
W Charkowie rozstrzelany został m.in kapitan Tomasz Polak, urodzony w 1906 r. w Siekierkach, dowódca kompanii strzelców w 1. Pułku Piechoty Lgionów w Wilnie.
W kwietniu 1943 r. berlińskie radio nadało wiadomość o odkryciu grobów polskich oficerów zamordowanych w ZSRS w 1940 r. Niemcy, którzy od lipca 1941 r. do września 1943 r. okupowali ziemię smoleńską, na której znajduje się las katyński, przeprowadzili tam prace ekshumacyjne. Na miejscu obecni byli wtedy, za zgodą Rządu Polskiego na Wychodźstwie i władz podziemnych, przedstawiciele Komisji Technicznej Polskiego Czerwonego Krzyża, m.in. dr Marian Wodziński, ekspert medycyny sądowej z Uniwersytetu Jagiellońskiego, oraz pisarze – Ferdynand Goetel i Józef Mackiewicz. Potwierdzili oni, że zwłoki w grobach katyńskich spoczywały tam od 1940 r., a zbrodni mogli dopuścić się tylko Sowieci. Niemcy naciskali PCK do wydania oświadczenia w sprawie Katynia, jednak strona polska odmówiła, nie chcąc brać udziału w hitlerowskiej propagandzie.
W krajach bloku komunistycznego przez dziesięciolecia oficjalną wersją o zamordowaniu polskich oficerów było kłamstwo katyńskie. Propaganda, również w PRL-u, utrzymywała, że zbrodni tej dopuścili się Niemcy w 1941 r. W kwietniu 1990 r. agencja TASS wydała ostatecznie komunikat o odpowiedzialności NKWD za Zbrodnię Katyńską.
Fakty związane ze Zbrodnią Katyńską wciąż są jednak podważane. Ostatnio w rosyjskiej prasie pojawiły się informacje poddające w wątpliwość już wprawdzie nie samą odpowiedzialność za zamordowanie wiosną 1940 r. polskich oficerów, policjantów i urzędników państwowych, lecz liczbę ofiar. W związku z tym Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie prowadząca śledztwo w sprawie Zbrodni katyńskiej wydała oświadczenie, w którym wykazuje, że na podstawie decyzji najwyższych władz sowieckich z 5 marca 1940 r. zamordowano nie mniej niż 21 768 obywateli Rzeczpospolitej. Szczegóły komunikatu znajdują się na stronie internetowej www.ipn.gov.pl/wydzial-prasowy/komunikaty (wiadomość opublikowana 14 marca 2014 r.).
Miejsce pochówku oficerów z obozu w Kozielsku, czyli las katyński, znane było już w 1943 r., ale o tym, gdzie spoczywają zamordowani jeńcy Starobielska i Ostaszkowa, dowiedzieliśmy się dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. O częściowych pracach ekshumacyjnych przeprowadzonych w 1991 r. w okolicach Charkowa i Miednoje przez przedstawicieli polskiej i rosyjskiej prokuratury opowie nam wkrótce film „Nie zabijaj” w reżyserii Józefa Gębskiego. Jego narratorem będzie zasłużony dla sprawy poznawania szczegółów zbrodni prokurator, Stefan Śnieżko. W filmie wykorzystano też nagrania z przesłuchań funkcjonariuszy NKWD, które włączono do śledztwa Naczelnej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej o sygnaturze 159. Śledztwo to umorzono w 1994 r. z powodu śmierci winnych. Z tych samych powodów umorzono drugie śledztwo rosyjskie w 2004 r., a na część akt sprawy została nałożona klauzula tajności. W Polsce śledztwo w sprawie Zbrodni Katyńskiej prowadzone jest nadal przez prokuratorów IPN. O szczegółach postępowania opatrzonego sygnaturą S 28/04/Zk informuje zakładka „Śledztwo katyńskie” na stronie internetowej poświęconej zbrodni z wiosny 1940 r. – www.katyn.ipn.gov.pl
„Katyń” to słowo-symbol określające zbrodnię ludobójstwa, której na rozkaz najwyższych władz sowieckich dopuścili się funkcjonariusze NKWD wiosną 1940 r., mordując niemal 22 tysięcy obywateli Rzeczpospolitej: oficerów wojska, lecz także policjantów, urzędników państwowych, księży i innych przedstawicieli elity społeczeństwa. „Katyń” geograficznie łączy się z jednym miejscem – uroczyskiem Kozie Góry w lesie w pobliżu Smoleńska, gdzie, w kwietniu i maju 1940 r., zginęli więźniowie obozu w Kozielsku – oficerowie Wojska Polskiego. W bestialski sposób rozstrzelano tam ponad cztery tysiące żołnierzy, ale Polacy i obywatele Rzeczpospolitej innych narodowości byli zabijani przed 74 laty także w Charkowie, Kalininie (obecny i historyczny Twer) oraz w różnych lokalizacjach na terenie ówczesnych republik sowieckich: białoruskiej i ukraińskiej.
Zbrodnia Katyńska z wiosny 1940 r. stanowiła punkt kulminacyjny wrogich działań sowieckich wobec Rzeczpospolitej i jej obywateli. Jeszcze jednak przed wybuchem II wojny światowej okrutne represje dotknęły Polaków, którzy mieszkali za jej wschodnią granicą. Naszych rodaków z terenów Białorusi i Ukrainy wchodzących w skład ZSRS, począwszy od 1936 r., wywożono na Syberię i do Kazachstanu – deportacje objęły w sumie około 70 tysięcy osób, a na podstawie rozkazu komisarza spraw wewnętrznych, Nikołaja Jeżowa z 11 sierpnia 1937 r. rozpoczęły się także aresztowania i egzekucje. Historycy szacują, że w wyniku tzw. „polskiej” operacji NKWD zginęło w latach 1937–1938 ponad 100 tysięcy osób.
Wybuch II wojny światowej spowodował, że także obywatele Rzeczpospolitej stali się ofiarami sowieckich represji. 17 września 1939 r. Armia Czerwona, tak jak ustalono wcześniej w tajnym protokole Ribbentrop-Mołotow, wtargnęła na wschodnie ziemie Polski, przyłączając się do niemieckiego agresora. We wrześniu 1939 r. czerwonoarmiści byli odpowiedzialni za zbrodnie na polskich jeńcach wojennych: na przykład w Grodnie, gdzie zabijano wziętych do niewoli obrońców miasta, w Mokranach, Rohatynie, Nowogródku, Tarnopolu. Za Armią Czerwoną posuwały się grupy operacyjne NKWD, które dokonywały aresztowań i dopuszczały się kolejnych aktów przemocy. We wrześniu 1939 r. w sowieckiej niewoli znalazło się około 230 tysięcy żołnierzy. Po późniejszych masowych aresztowaniach, które dotknęły głównie funkcjonariuszy służb mundurowych Państwa Polskiego, liczba ta wzrosła do 250 tysięcy. Na początku października zwolniono ok. 85 tysięcy szeregowców, ponad 40 tysięcy jeńców pochodzących z terenów zachodniej i centralnej Polski przekazano Niemcom, a część skierowano do łagrów i obozów pracy. Wyselekcjonowano też grupę, którą skierowano do obozów specjalnych. Polska kadra oficerska trafiła do obozów w Kozielsku i Starobielsku (na początku grudnia więzionych tam było ponad osiem i pół tysiąca żołnierzy oraz około stu księży i urzędników państwowych). W obozie w Ostaszkowie umieszczono głównie policjantów, pracowników straży więziennej, funkcjonariuszy wywiadu i kontrwywiadu – pod koniec 1939 r. przetrzymywano tam około sześć tysięcy osób.
Więzionych w obozach specjalnych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie przesłuchiwano i poddawano komunistycznej indoktrynacji, ale starania NKWD mające na celu pozyskania polskich jeńców do współpracy z reguły nie przynosiły efektów. W lutym 1940 r. władze sowieckie zaczęły zastanawiać się, co postąpić dalej z tak dużą liczbą uwięzionych oficerów, funkcjonariuszy służb mundurowych i urzędników Polskiego Państwa. Wydaje się, że wtedy nie zdecydowano jeszcze o ich zamordowaniu, myślano m.in. o zesłaniu ich do obozów pracy przymusowej na wschodzie ZSRS.
Jednak na początku marca, komisarz spraw wewnętrznych, Ławrientij Beria, przedstawił Stalinowi propozycję wymordowania osadzonych w trzech obozach specjalnych:
„W obozach dla jeńców wojennych przetrzymywanych jest ogółem 14 736 byłych oficerów, urzędników, obszarników, policjantów, żandarmów służby więziennej, osadników i agentów wywiadu – według narodowości ponad 97 procent Polaków. Biorąc pod uwagę, że wszyscy oni są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy radzieckiej, NKWD uważa za niezbędne ich sprawy rozpatrzyć w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie.”
5 marca 1940 r. członkowie Biura Politycznego Wszechzwiązkowej Partii Komunistycznej (bolszewików) – Józef Stalin, Kliment Woroszyłow, Anastas Mikojan, Wiaczesław Mołotow, Michaił Kalinin, Łazar Kaganowicz – oraz Beria złożyli podpisy pod postanowieniem o rozstrzelaniu polskich jeńców, zarówno tych przetrzymywanych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, jak i osadzonych w więzieniach tzw. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi „członków różnorakich kontrrewolucyjnych organizacji, byłych obszarników, fabrykantów, byłych polskich oficerów, urzędników i uciekinierów”. 22 marca 1940 r. Beria wydał rozkaz „O rozładowaniu więzień NKWD”. Listy z nazwiskami wysyłanych na śmierć przygotowywane były w Zarządzie ds. Jeńców Wojennych NKWD.
Można założyć, że sami jeńcy polscy do ostatniej chwili nie byli świadomi tego, że wydano na nich wyrok. Jeden z ocalonych, Henryk Gorzechowski, wspominał: „Domysły były najrozmaitsze. Mówiono, że wywożą, aby oddać Niemcom, albo wywożą na tereny dawnej Polski. jakiejś wizji tragedii nie było. Mówiono czasem o trzeciej możliwości – wywóz na wschód.”
Pierwszy transport egzekucyjny jeńców z obozu w Kozielsku wyruszył 3 kwietnia 1940 r. Wagonami bydlęcymi przewieziono ich przez Smoleńsk do Gniezdowa, a z tej stacji samochodami więziennymi do uroczyska Kozie Góry w lesie katyńskim na miejsce rozstrzelania. Ciała zamordowanych wrzucano do masowych grobów. Egzekucje w lesie katyńskim trwały do 11 maja 1940 r. W miejscu tym zginęło 4421 obywateli polskich.
Jeńców z obozu w Starobielsku przewożono, od 5 kwietnia 1940 r., koleją do więzienia NKWD w Charkowie. W nocy pojedynczo wyprowadzano ich do piwnicy, gdzie dokonywana była egzekucja strzałem w kark. Ciała zamordowanych grzebano w dołach w Parku Leśnym w pobliżu wsi Piatichatki pod Charkowem. Do 12 maja 1940 r. zabito 3820 jeńców obozu starobielskiego.
Podobnie wyglądała ostatnia droga więzionych w Ostaszkowie. Najpierw ze stacji kolejowej Soroga transportowano ich do Kalinina, do więzienia NKWD. Jeńców pojedynczo doprowadzano do tzw. „czerwonej świetlicy”, gdzie sprawdzano personalia, a potem skrępowanych wprowadzano do wytłumionego pomieszczenia na egzekucję. Ciała zamordowanych wywożono do lasu w pobliżu Miednoje. Zakopywano je we wcześniej przygotowanych dołach. Transporty egzekucyjne z Ostaszkowa trwały od 4 kwietnia 1940 r. do 22 maja. W Kalininie rozstrzelano 6311 obywatelskich polskich więzionych w tym obozie.
Łącznie z trzech obozów specjalnych wywieziono i zamordowano 14587 osób. Ocalało 395 jeńców, m.in. oficerowie wcześniej przewiezieni do więzienia NKWD na Łubiance w Moskwie jako szczególnie cenni lub groźni w celu dalszego prowadzenia śledztwa lub przeniesieni do innych obozów na przykład z powodu interwencji ambasad innych państw.
Egzekucje jeńców Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa trwały do trzeciej dekady maja. Nie wiadomo natomiast, kiedy zakończyły się rozstrzeliwania obywateli polskich osadzonych w więzieniach w różnych miejscach Ukrainy i Białorusi. Ogółem skazano w nich na śmierć ponad siedem tysięcy osób spośród kilkunastu tysięcy aresztowanych oficerów, urzędników, sędziów, prokuratorów, działaczy społecznych. Na Ukraińskiej Liście Katyńskiej, przekazanej stronie polskiej w 1994 r., znajdują się 3435 nazwiska więzionych przez NKWD we Lwowie, Równym, Łucku, Tarnopolu, Stanisławowie i Drohobyczu, których odesłano do Kijowa, Charkowa i Chersonia, a następnie zamordowano. Część męczenników z Ukraińskiej Listy Katyńskiej została pogrzebana w kijowskiej Bykowni, miejscu pochówku około 150 tysięcy ofiar zbrodni z czasów stalinowskich. Dotychczas w wyniku prac polskich i ukraińskich badaczy udało się powiązać nazwiska dziewięciu Polaków zabitych w 1940 r. z cmentarzem w Bykowni. Personalia ofiar z Białoruskiej Listy Katyńskiej (osoby z więzień sowieckich w Pińsku, Brześciu, Baranowiczach i Wilejce przewiezione do Mińska) nie zostały ujawnione mimo starań władz polskich o udostępnienie materiałów archiwalnych. Można przypuszczać, że ciała pomordowanych obywateli Rzeczpospolitej w 1940 r., więzionych przez NKWD na terenie ówczesnej Zachodniej Białorusi, pogrzebano w lesie Kuropaty na przedmieściach Mińska.
Na podstawie decyzji z 5 marca 1940 r. zgładzono prawie 22 tysiące polskich jeńców wojennych i więźniów politycznych, a represjami dotknięte zostały także ich rodziny – objęły je kwietniowe deportacje na wschód. Wielu spośród poległych w Katyniu, Kalininie i Charkowie związanych było z województwem białostockim w jego przedwojennych granicach (prawdopodobnie około 450 wojskowych i 170 policjantów), w tym z Choroszczą i okolicznymi miejscowościami.
W lesie katyńskim zginęli m.in.:
podporucznik rezerwy Józef Adamski z 42. Pułku Piechoty w Białymstoku, z zawodu nauczyciel, kierownik Szkoły Powszechnej w Michałowie-Niezabudce, urodzony w 1897 r. w Nowosiółkach;
podporucznik rezerwy Piotr Bystrowski z 9. Pułku Strzelców Konnych w Grajewie, urodzony w 1903 r. w Sannikach;
podporucznik rezerwy Wacław Sarosiek, urodzony w 1902 r. w Choroszczy, oficer oświatowy w 81. pułku piechoty w Grodnie, we wrześniu 1939 r. zmobilizowany do 14 Dywizjonu Artylerii Konnej w Białymstoku, aresztowany przez NKWD w Choroszczy w październiku 1939 r.
W Kalininie zostali zamordowani m.in.:
porucznik rezerwy Lucjan Łotowski, urodzony w 1900 r. w Choroszczy, kierownik szkoły w Starosielcach;
starszy posterunkowy Franciszek Rymaszewski, ur. w 1888 r. w Gąsówce Skwarkach, w latach 1919–1922 pełnił służbę w policji w Choroszczy, Turośni Kościelnej i Lewickich;
Antoni Cieśluk, ur. w 1907 r., funkcjonariusz policji; jego żona, Weronika, została deportowana do Kazachstanu w kwietniu 1940 r., po powrocie w 1946 r. do Polski zamieszkała w Choroszczy;
W Charkowie rozstrzelany został m.in kapitan Tomasz Polak, urodzony w 1906 r. w Siekierkach, dowódca kompanii strzelców w 1. Pułku Piechoty Lgionów w Wilnie.
W kwietniu 1943 r. berlińskie radio nadało wiadomość o odkryciu grobów polskich oficerów zamordowanych w ZSRS w 1940 r. Niemcy, którzy od lipca 1941 r. do września 1943 r. okupowali ziemię smoleńską, na której znajduje się las katyński, przeprowadzili tam prace ekshumacyjne. Na miejscu obecni byli wtedy, za zgodą Rządu Polskiego na Wychodźstwie i władz podziemnych, przedstawiciele Komisji Technicznej Polskiego Czerwonego Krzyża, m.in. dr Marian Wodziński, ekspert medycyny sądowej z Uniwersytetu Jagiellońskiego, oraz pisarze – Ferdynand Goetel i Józef Mackiewicz. Potwierdzili oni, że zwłoki w grobach katyńskich spoczywały tam od 1940 r., a zbrodni mogli dopuścić się tylko Sowieci. Niemcy naciskali PCK do wydania oświadczenia w sprawie Katynia, jednak strona polska odmówiła, nie chcąc brać udziału w hitlerowskiej propagandzie.
W krajach bloku komunistycznego przez dziesięciolecia oficjalną wersją o zamordowaniu polskich oficerów było kłamstwo katyńskie. Propaganda, również w PRL-u, utrzymywała, że zbrodni tej dopuścili się Niemcy w 1941 r. W kwietniu 1990 r. agencja TASS wydała ostatecznie komunikat o odpowiedzialności NKWD za Zbrodnię Katyńską.
Fakty związane ze Zbrodnią Katyńską wciąż są jednak podważane. Ostatnio w rosyjskiej prasie pojawiły się informacje poddające w wątpliwość już wprawdzie nie samą odpowiedzialność za zamordowanie wiosną 1940 r. polskich oficerów, policjantów i urzędników państwowych, lecz liczbę ofiar. W związku z tym Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie prowadząca śledztwo w sprawie Zbrodni katyńskiej wydała oświadczenie, w którym wykazuje, że na podstawie decyzji najwyższych władz sowieckich z 5 marca 1940 r. zamordowano nie mniej niż 21 768 obywateli Rzeczpospolitej. Szczegóły komunikatu znajdują się na stronie internetowej www.ipn.gov.pl/wydzial-prasowy/komunikaty (wiadomość opublikowana 14 marca 2014 r.).
Miejsce pochówku oficerów z obozu w Kozielsku, czyli las katyński, znane było już w 1943 r., ale o tym, gdzie spoczywają zamordowani jeńcy Starobielska i Ostaszkowa, dowiedzieliśmy się dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. O częściowych pracach ekshumacyjnych przeprowadzonych w 1991 r. w okolicach Charkowa i Miednoje przez przedstawicieli polskiej i rosyjskiej prokuratury opowie nam wkrótce film „Nie zabijaj” w reżyserii Józefa Gębskiego. Jego narratorem będzie zasłużony dla sprawy poznawania szczegółów zbrodni prokurator, Stefan Śnieżko. W filmie wykorzystano też nagrania z przesłuchań funkcjonariuszy NKWD, które włączono do śledztwa Naczelnej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej o sygnaturze 159. Śledztwo to umorzono w 1994 r. z powodu śmierci winnych. Z tych samych powodów umorzono drugie śledztwo rosyjskie w 2004 r., a na część akt sprawy została nałożona klauzula tajności. W Polsce śledztwo w sprawie Zbrodni Katyńskiej prowadzone jest nadal przez prokuratorów IPN. O szczegółach postępowania opatrzonego sygnaturą S 28/04/Zk informuje zakładka „Śledztwo katyńskie” na stronie internetowej poświęconej zbrodni z wiosny 1940 r. – www.katyn.ipn.gov.pl