” Z początku 1919 roku, po wejściu bolszewików do Wilna przyszły czasy straszne. Pojawiły się bandy bolszewików złożone z brudnych dzikusów o potwornych gębach, w łachmanach i baranich czapkach, z nożami w zębach i brylantowymi pierścieniami na palcach. Nikt nie był pewny życia, nikt nie wiedział za co i kiedy przyjdą go aresztować, o co oskarżyćmogą. Wprawdzie i za carskich czasów nieobliczalna samowola przewodziła prawu, ale do samowoli łotrów w złotych galonach ludnośćzdążyła przywyknąć. Samowola łachmaniarzy była nowością i przez to musiało już budzić grozę.Tym większe zaś robiła przygnębienie, że rząd bolszewików nadszedł na Wilno w chwili gdy miasto największych geniuszów i bohaterów Polski wyciągało z tęsknotą ręce ku Warszawie pewne, że lada chwila pomoc od niej i ratunek nadejdzie…”
Z innych wspomnień warto jeszcze przytoczyć fragment książki z roku 1924 „Białe róże” – Heleny Zakrzewskiej :
„Cały trawnik zaroił się od bolszewików, rozchwytujących wyrzucane z domu przedmioty…”Ty, pamieszczyca!” – zawołał jeden trzymając w ręku tubkę z pastą do zębów. „Czto eto takoje?” – To pasta do zębów, tym myje się zęby, ot tak. – odrzekła dziewczyna. Bolszewik oglądał tubkę nie mogąc znaleźć w niej otworu. Dziewczyna wyciągnęła rękę, wzięła tubkę, odkręciła przykrywkę i wycisnęła drabowi na rękę pasmo białej pasty. Ów roześmiał się hałaśliwie, zabawka bardzo mu się spodobała.Zlizał pastę z brudnej ręki, mlasnął językiem z zachwytu i resztę pasty wycisnął sobie prosto do ust. „A czto eto?” – To woda kolońska – odparła dziewczyna.”Ach, adiekołon, znaju, znaju” – ucieszył się bolszewik po czym długim haustem wychylił ją do dna.”
Te literackie przykłady mające dzisiaj pozór groteski, były w rzeczywistości odzwierciedleniem ponurej, prymitywnej rzeczywistości z jaką przyszło nam, Polakom się zmierzyć w tych trudnych czasach. Warto o tym pamiętać
Stanisława Szczepaniak