Agresja hitlerowskiej III Rzeszy 1 września spowodowała, że po dwóch tygodniach działań wojennych tj 15 września Białystok i Choroszcz na tydzień czasu zajęli Niemcy. Zdradziecka napaść wojsk sowieckich ze wschodu (17 IX 1939), ten nóż w plecy, była realizacją tego sojuszniczego zobowiązania. W efekcie spowodowała zajęcie Białegostoku i Choroszczy przez nowych okupantów już 22 września tr. Układ o Przyjaźni i Granicach z 28 września przypieczętował IV rozbiór Polski. Nastąpił smutny okres w dziejach tej miejscowość, zwany „za pierwszego sowieta”.
Dokładnie dwa lata później Niemcy realizując plan „Barbarossa” (Rudobrody) uderzyli na Związek Sowiecki. Niespodziewany atak spowodowała ogólne zamieszanie, popłoch i próbę panicznego odwrotu wojsk sowieckich. W tych warunkach, w bliżej nieznanych okolicznościach, na rynku choroszczańskim zginął sowiecki politruk. Padło podejrzenie, że strzał padł z wieży kościoła parafialnego. Prawdopodobnie jednak sami Rosjanie zabili znienawidzonego powszechnie oficera politycznego. Aresztowano wówczas proboszcza tej parafii ks. dziekana Franciszka Pieściuka.
Z relacji Pani Stefanii Zalewskiej z d. Klimowicz i państwa Rogowskich, spisanych przez Pana Jana Adamskiego wynika, że te tragiczne wydarzenia miały następujący przebieg. Za aresztowanym księdzem proboszczem wstawili się trzej mieszkańcy Choroszczy: Henryk Klimowicz (sanitariusz), Izaak Frydman (lekarz z Otwocka) i Jankiel Sidrański (sanitariusz). Udali się oni do tzw. wojennego gorodka, sowieckiej bazy wojskowej, mieszczącej się na terenie byłego szpitala psychiatrycznego (zlikwidowanego w styczniu 1941 roku). Wcześniej tych pacjentów wywieziona do Związku Sowieckiego a obłożnie chorzy somatycznie byli umieszczeni na plebanii parafialnej. Trzej Choroszczanie chcieli wyjaśnić tragiczne nieporozumienie, że ksiądz proboszcz został niesłusznie oskarżony i aresztowany.. Niestety, już nie powrócili do swych domów. Dopiero po trzech dniach, po wkroczeniu |Niemców do Choroszczy, jeden z mieszkańców Żółtek przypadkowo odnalazł zamaskowane gałęźmi bestialsko zmasakrowane ciała.
Henryka Klimowicza pochowano na cmentarzu katolickim, a lekarza Izaaka Frydmana i Jankiela Sidrańskiego, starszych naszych braci w wierze, na cmentarzu żydowskim. Miejsce ich pochówku wskazała p. Janowi Adamskiemu Pani Irena Piłasiewicz, która była obecna na tym pogrzebie a mieszkała obok. W czasie pogrzebu dwóch mieszkańców narodowości żydowskiej, nad ich mogiłami przemawiał cudem uratowany ksiądz proboszcz Franciszek Pieściuk. Okazało się, że był on prowadzony w stronę Nowosiółek na rozstrzelanie przez uzbrojonego sowieckiego żołnierza (z gwintowką). Ksiądz czuł, że idzie na śmierć. Poprosił sołdata, aby pozwolił mu pomodlić się przy stercie kamieni. Sowiecki żołnierz oddalił się a następnie strzelił w górę. Pani Stefania Zalewska, rodzona siostra ś.p. Henryka Klimowicza tak skwitowała soją relację: „Ksiądz wrócił, ludzie nie wrócili”. Jesienią 1941 roku krzyż i drewniane ogrodzenie wykonał pan Piotr Lewkowicz na koszt Pani Stefanii Zalewskiej. Czas zrobił swoje i w latach 60-tych uległo ono zniszczeniu.
W 1984 roku rozmowy tu obecnego Jana Adamskiego z Aleksandrem Markowskim, Tadeuszem Zahorenko, Stanisławem i Adamem Mikutowiczami oraz p. Mieczysławem Talipskim (z Żółtek) zaowocowały podjęciem inicjatywy upamiętnienia tego miejsca. W ciągu jednego miesiąca sfinalizowano wszelkie sprawy organizacyjno-techniczne. Wykonano tabliczkę (rola pana Adama Mikutowicza) oraz metalowy krzyż (dzieło pana Czesława Talipskiego), zakupiono pasyjkę (zasługa Jana Adamskiego). 22 czerwca 1984 roku postawiono krzyż i wykonano symboliczną mogiłę, upamiętniającą trzech bestialsko zamordowanych obywateli naszego miasta. 8 lipca tego roku o godzinie 16.00 odbyła się uroczystość poświęcenia symbolicznej mogiły trzech bohaterów, mieszkańców naszego miasta, którzy oddali swe życie za drugiego człowieka. Okolicznościową mowę wygłosił ks. Wiesław Reich a mogiłę poświęcił kleryk Władysław Antończyk, rodem z Choroszczy. W tej uroczystości uczestniczyli: ks. Stefan Brzostowski, oraz społeczeństwo Żółtek i Choroszczy, w tym rodziny po ś.p. Henryku Klimowiczu (m.in. Siostra Stefania Zalewska). Za tragicznie poległych odśpiewano Anioł Pański. Podziękowania złożyli: Jan Adamski – z ramienia Towarzystwa Przyjaciół Choroszczy i Jadwiga Boryszewska z Bielska Podlaskiego – w imieniu rodziny po ś.p. Henryku Klimowiczu. Po tej uroczystości nastąpiło poświęcenie drewnianego misyjnego krzyża przydrożnego w Żółtkach. Zbiegło się ono z przejazdem kolumny wojsk radzieckich powracających z ćwiczeń.
Dzisiaj, już w wolnej i demokratycznej Polsce stoimy przed nowym obeliskiem. Chylimy głowy oddając cześć naszym ś.p. bohaterom: Henrykowi Klimowiczowi, Izaakowi Frydmanowi i Jankielowi Sidrańskiemu.
Uczcijmy ich pamięć symboliczną minutą ciszy! Józef Waczyński