Nic nie zapowiadało, że pogoda na zaplanowany, na 25-go maja, wyjazd na Cmentarz Powązkowski oraz do Muzeum Powstania Warszawskiego, dopisze. To drugi już wyjazd jaki Stowarzyszenie Pamięć i Tożsamość Skała zorganizowało i można go dopisać do cyklu „lekcja historii” jaki zapoczątkowało serią wykładów, spotkań, prezentacji historycznych.
W dniu wyjazdu, do zaplanowanych już miejsc odwiedzin, dodaliśmy Sanktuarium Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, przy Kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Do grobu błogosławionego dotarliśmy w strugach deszczu, przy którym modliliśmy się, prosząc, za Jego pośrednictwem, o pomyślność dla naszej Ojczyzny .Większość z nas, odwiedzających to miejsce, doskonale pamięta tamte czasy. Wielu uczestniczyło w licznych mszach, którym przewodniczył błogosławiony. Jeszcze więcej z nas odwiedzało świątynię, gdy pochowany przy niej kapłan, gromadził rzesze ludzi solidarności na comiesięcznych mszach za Ojczyznę. Tak rodził się kult zamordowanego przez komunistów kapelana, którego proces beatyfikacyjny rozpoczął się podczas pontyfikatu Jana Pawła II-go. Beatyfikował go Benedykt XVI 6-go czerwca 2010 roku. Na terenie świątyni zorganizowane jest muzeum pamięci błogosławionego księdza Jerzego. Obok licznie zgromadzonych pamiątek po kapłanie, muzeum prezentuje liczne zdjęcia z ostatnich dni jego życia, by zakończyć ten cykl prezentacją zdjęć zmasakrowanego błogosławionego oraz serią zdjęć olbrzymiej manifestacji, jaką były msza i pogrzeb w dniu 3-go listopada 1984 roku. Wymownym jest obraz niesionej trumny przez pracowników Huty Warszawa, oraz, jak się później okazało, zdrajcy, człowieka służb komunistycznych – Waldemara Chrostowskiego. Nawiedziliśmy również świątynię. Jej ściany przemawiają ogromną ilością epitafiów i tablic pamiątkowych. My, współcześni, czytając ich treść, uświadamiamy sobie, że żyliśmy w czasach ich gromadzenia. Daty przemawiają. Treść buduje… Świadczą one o ludzkiej miłości, wierze, umiłowaniu Ojczyzny, wdzięczności, pamięci… Śmierć kapłana dała plon obfity.
Kolejnym, zaplanowanym etapem wyjazdu, było nawiedzenie nekropolii – Cmentarza Powązkowskiego. Zaczęliśmy od Starych Powązek. Pierwsze kroki skierowaliśmy ku świątyni, Kościoła św. Boromeusza . Z Kościołem tym, ściśle związany był ksiądz Stefan Niedzielak, proboszcz parafii. To dzięki jego staraniom Kardynał Glemp poświęcił, wmurowany w ścianę świątyni, granitowy krzyż poświęcony Poległym na Wschodzie. Tak więc od dnia 1-go listopada 1984 roku Kościół staje się Sanktuarium ku ich czci. Ten niezłomny kapłan, podobnie jak błogosławiony ks. Jerzy, ginie z rąk „nieznanych” oprawców. Ginie za prawdę, którą my, dziś będąc tam, poznajemy. Obok epitafium proboszcza zawieszone są liczne tablice i inne epitafia poświęcone pomordowanym na wschodzie, oficerom i żołnierzom walczącym w ostatniej wojnie, mordowanym skrycie w czasach komunizmu, poległym 10-go kwietnia 2010 roku. To kolejna świątynia, którą nawiedzamy, a która tętni pamięcią wielu ofiar zniewolenia. Wędrówce po cmentarzu towarzyszył nam przewodnik, który pokazywał miejsca spoczynku wielu znamienitych osobistości. Wymienić pozwolę tu tylko: Norwid, Moniuszko, Konarski, Cat-Mackiewicz, Jasienica, Rydz-Śmigły, Żwirko czy Wigura. Lista jest bardzo długa. Chciałbym nieco przybliżyć dwie postacie, których groby są na tym cmentarzu. W pierwszej kolejności pochodzącego z naszej ziemi – Jeżewa, Zygmunta Glogera. Polski historyk, archeolog, etnograf, folklorysta, krajoznawca, tyle można o nim napisać. Twórca „Encyklopedii staropolskiej”, „Rok polski w życiu”, „Pieśni ludu” i innych. Zamieścił ponad 800 artykułów w prasie polskiej, z czego najwięcej w zaborze austriackim. Gośćmi jego dworu w Jeżewie byli przyjaciele, wśród nich: Sienkiewicz, Orzeszkowa, Karłowicz, Jelski. Kwintesencją opisu tej postaci niech będą słowa zapisane na jego grobie: „kochał przeszłość dla przyszłości”.. Kolejną postacią, jest ks. Stanisław Maciej Sarbiewski – jezuita. Światowej sławy poeta neołaciński i teoretyk literatury okresu baroku, nadworny kaznodzieja Zygmunta IV. Był on laureatem najwyższej nagrody literackiej „Laur poetycki”, porównywanej ze współczesną nam Nagrodą Nobla a po Sienkiewiczu, najczęściej wydawanym polskim pisarzem za granicą.
Powązki Wojskowe – to kolejny etap wędrówki. Tu spoczywają ważni, w naszej historii, bohaterowie pierwszej i drugiej wojny światowej, wojny 1920 roku. Jest również wielu przedstawicieli świata kultury i nauki. Lista ich jest bardzo długa. Zatrzymaliśmy się na dłużej przy Kwaterze Poległych z Batalionu „Zośka”. Brzozowe krzyże, postawione jeden przy drugim w czterech rzędach, każdy z informacją o poległym, stopniu wojskowym, wieku… Leżą tam młodzi ludzie. W wieku naszych dzieci… Wszyscy byli harcerzami. Wszyscy byli uczniami bądź absolwentami Liceum Stefana Batorego w Warszawie. Oddali swoje młode życie na ołtarzu Ojczyzny. Kim mogli być w przyszłości, gdyby pozwolono im żyć zgodnie z wartościami, za które je oddali…? Na modlitwę, za dusze poległych w niewyjaśnionych okolicznościach w dniu 10-go kwietnia 2010, zatrzymaliśmy się w kolejnym etapie naszej wędrówki po nekropolii, w miejscu, gdzie spoczywają ciała dwudziestu ośmiu ofiar. To najtragiczniejsze wydarzenie, w ostatnich latach naszej historii, wpisało się głęboko w nasze serca. Żyjemy nadzieją, że prawda o tym wydarzeniu ujrzy światło dzienne… Cmentarz ten kryje wiele innych ofiar. Obecnie trwają prace ekshumacyjne na tzw. „łączce”. gdzie w bezimiennych mogiłach spoczywają pomordowani okresu komunizmu. Trwa identyfikacja szczątek ofiar. Być może leżą tam doczesne szczątki Fieldorfa „Nila”, czy Pileckiego – żołnierzy wyklętych.
Ostatnim, zarazem głównym punktem naszego dnia, było zwiedzanie Muzeum Powstania Warszawskiego. Nasza grupa dopisała się do grona ponad trzech i pół miliona osób, które w ciągu ośmiu lat trwania muzeum, odwiedziło jego progi. Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od obejrzenia kliku minutowego filmu, powstałego wiosną 1945 roku. Nakręcony został przez amerykańskiego filmowca, z pokładu, lecącego nad zburzoną stolicą, samolotu. Przygnębiający obraz zniszczonego i wyludnionego miasta. Zmasakrowanego przez Niemców. Pozostawionego przez przypatrujących się zza Wisły Rosjan. Chwilę później przechodzimy do części właściwej muzeum i rozpoczynamy zwiedzanie. Opiekują się nami młodzi ludzie, przewodnicy. Znający doskonale historię powstańczego miasta. Często z opowiadań najbliższych, sąsiadów. Muzeum żyje nie tylko obecnością zwiedzających. Ono żyje swoim życiem, formą przekazu historii. Eksponaty, zebrane od darczyńców, tworzą tematyczne działy, które przenoszą nas w klimat tamtych dni. Detale ekspozycji dopełniają wrażenia autentyczności. Przechodzimy na wstępie przez zaaranżowany fragment przedpowstańczego miasta. Wchodzimy do pomieszczeń drukarni, radia konspiracyjnego, do kanałów, którymi ewakuowano się ze Starego Miasta. Autentyczne mundury powstańców, mające nieraz tragiczną historię, dotykają nas dogłębnie. Liczne fotografie przenoszą nas w czasie, a dopełniają grozy dźwięki lecących samolotów, spadających i wybuchających bomb, strzałów karabinów. Oddano również głos walczącym. Ci, którzy przeżyli, ze łzą w oku opowiadają o losie swoim i współtowarzyszy broni. Prezentowane nagrania są niemalże w każdym miejscu muzeum, dopełniając jego przekaz.
Muzeum oddziałuje na wyobraźnię w sposób niebywały. Pozostawia wyraźny ślad w pamięci, a wielość nieprzebranej ilości szczegółów zachęca do powrotu. Warszawa to miasto nieujarzmione. Jego serce biło głośno nawet w tamtych, ciężkich dniach. Jego bicie słychać również dzisiaj, w muzeum, byśmy mieli świadomość jego nieśmiertelności, mimo wszystko.
Mam głęboka nadzieję, że wszystkim uczestnikom wyjazdu, odwiedzane miejsca, głęboko zapadły w sercach. Takich miejsc, upamiętniających naszą prawdziwą historię jest bardzo wiele. Wierzę, że dane nam będzie odwiedzać kolejne, a pamięć o nich przekazywana młodszym, będzie mogła być streszczona słowami: „Kochać przeszłość dla przyszłości”.
Przemysław Kranc Kolonia Dzikie 31 maja 2013 roku