Przerwał studia, gdyż Lwów ogarnęły walki Polaków z Ukraińcami o panowanie nad miastem w 1918-19 roku. Ze wspomnień „Strzelców” z Kruszewa wynika, że Józef Świrniak brał w nich czynny udział, a bieda po wojnie zmusiła go do zmiany kierunku studiów na ten, gdzie czesne było niższe. Do walk o miasto przyłączył się 20 pułk piechoty, (późniejszy 144pp a od 1921roku 71pp. stacjonował on w Zambrowie). Bardzo możliwe, że wstąpił do tego pułku i dlatego w nim ukończył Kurs Podchorążych Rezerwy Piechoty. Na zdjęciu z tego okresu na pagonach munduru widnieją oznaczenia tego pułku.
W roku 1922 zatrudnił się jako nauczyciel w Szkole Powszechnej w Izbiszczach, w powiecie białostockim. Nie było budynku szkoły, a nauka odbywała się w wynajętej izbie u gospodarza. Tam również mieszkał nauczyciel. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku Rząd Polski pomimo powszechnej biedy wysłał do większych wsi nauczycieli, aby zorganizowali szkoły powszechne. Aby uczynić Polskę nowoczesną należało w szybkim czasie pokonać analfabetyzm i wykształcić kadry dla przemysłu, rolnictwa, administracji. Nauczycielem, który pracował w Izbiszczach przed Panem Świrniakiem była Pani Lenczewska Maria. Szkoła istniała co najmniej od roku 1921, świadczą o tym wpisy w dzienniku szkolnym. Podobne szkoły istniały w Konowałach, Pańkach i Kruszewie.
W latach dwudziestych staraniem Franciszka Radłowskiego – sołtysa z Kruszewa, władz gminy i nauczycieli miejscowych szkół, starosta Białostocki dał zgodę i fundusze na budowę dwóch bliźniaczych szkół w Dobrzyniewie i Kruszewie. Naukę w Szkole Powszechnej w Kruszewie rozpoczęto w roku szkolnym 1927/28. Kierownikiem szkoły został Józef Świrniak. O jego awansie prawdopodobnie zadecydował fakt, że posiadał potrzebne kwalifikacje i był zwolennikiem Józefa Piłsudskiego. W dziennikach i arkuszach ocen za rok 1927/28 widnieją podpisy Józefa Świrniaka jako kierownika szkoły. Szkoły w okolicznych wsiach zostały zlikwidowane, a nauczyciele i uczniowie przeszli do Kruszewa.
Pan kierownik dał się poznać jako pracowity człowiek i zdolny organizator. Pracy było dużo, gdyż trwały jeszcze prace wykończeniowe. Szkole brakowało wyposażenia, należało zgrać zespół pedagogiczny, pozyskać uczniów. Część okolicznych chłopów niechętnie puszczała dzieci do szkoły, woleli zatrudniać je w gospodarstwie. Szczególnie to zjawisko występowało w okresie prac wiosennych, czy kopania ziemniaków. Bywało, że ilość dzieci w klasach spadała o połowę. Były przypadki, że dziecko zostawało w tej samej klasie z powodu dużej ilości opuszczonych godzin. Działo się to z krzywdą dla dzieci, bo opuszczały się w nauce. Wytrwałe uświadamianie rodziców, kary pieniężne, namowy stopniowo przyniosły poprawę sytuacji i klasy się zapełniły.
Pan Kierownik Świrniak był gorącym patriotą, a pracę swą traktował jako służbę ojczyźnie. W pokoju jadalnym, w mieszkaniu wisiał portret Piłsudskiego oraz szabla podobno podarowana przez wodza. (może podczas nominacji oficerskiej w styczniu 1929 roku).Uczył dzieci miłości do ojczyzny i do przywódcy państwa.
W szkole gorliwie obchodzono wszystkie rocznice i święta państwowe. Jeden z miejscowych gospodarzy wspomina jak to w Święto Niepodległości 11 Listopada zebrana przed szkołą młodzież miała zaczynać okolicznościowy apel z podniesieniem flagi państwowej, a miejscowa drużyna strzelecka w pełnym rynsztunku czkała na rozkaz – baczność! Wtedy Pan kierownik Świrniak zauważył w pobliżu szkoły orzącego pole chłopa. Wysłał do niego ucznia, aby mu powiedział, że dzisiaj jest święto państwowe i że nie wolno pracować. Należy dziś świętować i modlić się za Ojczyznę i za poległych. Powiedz mu – powiedział, że jeśli nie posłucha to mu postrzelam konie. Wszyscy wiedzieli, że Strzelcy posiadają karabiny. Nie wiadomo, czy do oracza trafił argument o modlitwie, czy o wystrzelaniu koni, w każdym bądź razie oracz zszedł z pola.
Józef Świrniak był jednym z głównych inicjatorów budowy mleczarni w Izbiszczach. Pani Krystyna Świrniak jego córka była obecna jako dziecko na uroczystym otwarciu zakładu i do dziś pamięta kręcący się błyszczący bęben wirówki. Być może zdarzenie to utkwiło jej w pomięci dlatego, że do Izbiszcz pojechali nabytym przez ojca motocyklem z koszem marki Sokół.
Kierownik szkoły założył Związek Strzelecki dla młodzieży starszej i organizację Orlęta dla młodszych. Jako oficer rezerwy był komendantem placówki, odpowiadał za poziom wyszkolenia. Szkolenie drużyny strzeleckiej prowadzili okoliczni podoficerowie którzy ukończyli służbę wojskową tacy jak: Jan Dziejma ze Śliwna, Józef Bołtruczyk, Radłowski Adolf z Kruszewa. Strzelcy posiadali kompletne mundury piechoty i karabiny typu Mauser wzór. 29 produkcji polskiej z Radomia. Ćwiczenia ze strzelania prowadzono w miejscu zwanym Kaljerem położonym za wsią Kruszewo. Jest tam wyrobisko do dnia dzisiejszego powstałe w wyniku wywozu żwiru na budowę szosy. Na zajęcia strzelcy szli przez wieś kolumną śpiewając. Musztrę ćwiczono na boisku szkolnym gdy dzieci poszły do domu. Zajęcia w terenie odbywały się w okolicznych lasach, ćwiczono zdobywanie i obronę pozycji. Po drodze ćwiczono rozwijanie i zwijanie tyraliery. Po powrocie czyszczenie broni. Karabiny przechowywano w pokoju kierownika szkoły.
Józef Świrniak ożenił się w 1930 roku z młodą nauczycielką Weroniką Topolewicz z Białegostoku. Ojciec Weroniki był współwłaścicielem tartaku w Białymstoku przy ulicy Sienkiewicza. Rok później urodziła się córka Krystyna w szpitalu w Białymstoku przy ul. Warszawskiej.,a dwa lata później syn Jerzy. Życie rodzinne i zawodowe płynęło spokojnie,okraszane zwykłymi kłopotami dnia codziennego, aż do września 1939 roku.
Latem 1939 roku Strzelcy, za sprawą swego komendanta w liczbie dwudziestu kilku na ochotnika zgłosili się do budowy bunkrów pod Osowcem. Razem ze Strzelcami z Choroszczy pomaszerowali do Goniądza. Codziennie przez ponad dwa miesiące pod nadzorem oficera taczkami dowozili żwir do betoniarek, a potem beton na bunkry. Zwolniono ich piątego września, tuż przed rozpoczęciem walk z Niemcami.
O wybuchu wojny powiadomiła szkołę jedna z nauczycielek około godziny dziewiątej, gdyż posiadała radio i miała je włączone, z niego usłyszała komunikat o wybuchu wojny. Wielka trwoga zapanowała wśród nauczycieli i po naradzie pan Świrniak kierownik szkoły zdecydował o zawieszeniu zajęć i rozpuszczeniu dzieci do domu.
Dwa dni później pojawiły się nad Kruszewem niemieckie samoloty. Józef Świrniak wybiegał do nich z karabinem w ręku, ale cóż mógł im zrobić. Złość i bezsilność targały nim na przemian. W ślad za samolotami ruszyła lawina uciekinierów przez Kruszewski most na wschód w stronę Białegostoku. W rodzinie Świrniaków rozpoczęło się gromadzenie zapasów żywności i gorączkowe narady co dalej robić. Ukryto wszystkie cenne przedmioty w naprędce pogłębionej piwnicy, nakryto to deskami i zamaskowano. Słoje z mięsem i masłem zakopano na skraju boiska szkolnego. Postanowiono wyjechać na jakiś czas do Białegostoku do brata Józefa Świrniaka – Jana i ewentualnie dalej jechać na wschód pociągiem. Józef Świrniak załadował na dwie wynajęte furmanki karabiny i amunicję, nakrył to słomą a na tym usadowił rodzinę i niezbędne rzeczy. Do pilnowania domu i szkoły pozostali rodzice Józefa Świrnaka i matka żony.
Uciekinierów było na szosie tak dużo, że trudno było wbić się w kolumnę furmanek. Po umieszczeni żony i dzieci u rodziny, odwieziono karabiny do jednostki wojskowej. 15 września do Białegostoku wkroczyli Niemcy. Dwa dni później Związek Radziecki napadł na Polskę i okazało się, że nie ma dokąd uciekać. Postanowiono powrócić do Kruszewa. Kruszewo było już zajęte przez Niemców. Niemcy już byli w szkole i przeprowadzili dokładną rewizję. Odkryli skrytkę w piwnicy. Wszystkie rzeczy poprzebijali bagnetami niszcząc je. Prawdopodobnie szukali wywiezionej broni, tym pewniej, że znaleźli pusty stojak od karabinów.
Wkrótce, w końcu września, przyszli nowi okupanci i 2 XI 1939 Kruszewo włączono w skład Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Szkołę wprawdzie otwarto ale zmieniono programy nauczania i nauczycieli. Pojawiły się również problemy z wypłacaniem pensji. Sytuację ratował fakt, że Państwo Świrniak prowadzili niewielkie przydomowe gospodarstwo rolne. Mieli krowę, kury, ziemniaki, warzywa. Pomagali im również miejscowi gospodarze, uchwalając na ten cel dostawy żywności.
W końcu stycznia 1940 r. przyszło dwóch sowietów, jeden w mundurze, z karabinem, a drugi w cywilu i powiedzieli, że zabierają Józefa Świrniaka na konferencję. Ten po cywilu to był żyd o nazwisku Kopeć, przedwojenny drobny handlarz galanterią, którą sprzedawał z walizki. Przy okazji prowadził komunistyczną propagandę, Józef Świrniak wypędzał go ze wsi. Wszyscy byli przekonani, że to on go wydał. Na pytanie babci Topolewicz – dlaczego zabierają takiego porządnego człowieka, odpowiedział po rosyjsku, że „my waszych psów nie karmimy”. Na drugi dzień pani Weronika Świrniak pojechała do Białegostoku, ale niczego się nie dowiedziała. Po latach córka Józefa Świrniaka, Krystyna otrzymała informację z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Białorusi, że był aresztowany za kierowanie kontrrewolucyjną młodzieżową organizacją, nie podano przebiegu uwięzienia.
Nie wydał nikogo NKWD, świadczy o tym fakt, że nikt z jego znajomych, ani z członków drużyny strzeleckiej nie został aresztowany. Marny los by ich czekał, tym bardziej, że kilku z nich mieli w swych rękach. W szeregi Armii Czerwonej, jesienią 1940 r., przymusowo wcielono członków drużyny strzeleckiej: Sokoła Antoniego, Dziejmę Władysława, Pawła Krysiewicza , Krysztopika Stanisława. Wszyscy rocznik 1918/19
Przyjaciele radzili Pani Weronice, aby natychmiast uciekała, ale pani Świrniak nie chciała zostawić starych rodziców. 13 kwietnia 1940 roku aresztowano całą rodzinę i wywieziono do Kazachstanu. Z Józefem Świrniakiem nie mieli żadnego kontaktu i żadnej o nim wiadomości. Okres śledztwa przebywał on w więzieniu na ulicy Kopernika w Białymstoku. Czy po śledztwie został wywieziony do innego więzienia – nie wiadomo. Powrócił do wsi jesienią 1941 r., po agresji Niemców na Związek Radziecki. Wygląda na to, że agresja niemiecka przywróciła mu wolność. W Kruszewie mówiono, że strażnicy w więzieniu otworzyli cele i pozwolili więźniom uciec. Czy to się zdarzyło w Białostockim więzieniu? Raczej nie, gdyż z przekazów wynika że powrócił jesienią, czyli około trzech miesięcy później, co by sugerowało że był wywieziony dalej na wschód. Widziała go Helena Zagórska jak szedł ścieżką przez pole na plebanię w Śliwnie. Z relacji Jana Dziejmy dla komendanta okręgu Białystok „Mścisława” wynika, że Józef Świrniak ppor. rezerwy, były kierownik szkoły podstawowej w Kruszewie przyszedł do jego domu w Śliwnie jesienią w1941 r. Był chory, wychudzony i nie brał początkowo udziału w konspiracji. Dopiero jak wyzdrowiał, udał się w końcu roku 1941 do Białegostoku i włączył się w struktury AK. Początkowo nie miał przydziału. Po jakimś czasie objął obowiązki oficera informacyjno-wywiadowczego, wywiadu Armii Krajowej na miasto Białystok i tam pracował pod pseudonimem „Zew”.
Do zadań wywiadu należało dostarczanie informacji do centrali AK o działaniach administracji okupacyjnej, rozlokowaniu i ruchach wojsk Niemieckich, przygotowanie wszystkich operacji zbrojnych oraz likwidacja zdrajców. Wielokrotnie z powodu koordynacji różnych zadań pojawiał się w Ruszczanach, Śliwnie, jak również w Kruszewie. Spotykał się z członkami konspiracji w swoim opuszczonym mieszkaniu, przy prymusie aby nie zdradzić swej obecności. Spotkania również organizowano na plebani w Śliwnie. Po zamknięciu 2 listopada1942 r. getta żydowskiego w Białymstoku, Józef Świrniak brał udział w akcji dostarczania zaopatrzenia ludności żydowskiej w getcie Białostockim.
Jednym ze znanych kanałów, którym płynęła żywność był kanał wiodący z młyna w Kurowie do Starosielc. Józef Świrniak zorganizował go poprzez Jana Dziejmę ps. „Grom” komendanta placówki w Barszczewie. Dominik Ciereszko członek AK z Kruszewa miał szwagra o nazwisku Kowalewski, który mieszkał w Kurowie i pracował w młynie. W nocy ładowano mąkę w workach na łódki i przewożono na drugi brzeg Narwi, do Kruszewa. Następnie członek AK ze Śliwna Edward Sokół przewoził ją furmanką przez Kruszewo, Śliwno, Konowały, Kościuki, Barszczewo do Starosielc, gdzie młodzi ludzie szybko ją rozładowywali. Robił to kilkanaście razy. Najbardziej niebezpieczny był odcinek Barszczewo – Starosielce, gdyż w Barszczewie mieszkał Niemiecki komisarz rolny Sommer i trzeba było posiadać kartę na mielenie zboża. Nielegalne mielenie zboża karane było obozem koncentracyjnym. Placówka AK w Starosielcach przepakowywała mąkę do mniejszych opakowań i umieszczała w beczkowozach, resztą zajmował się ŻZW. Trwało to aż do likwidacji getta 20 sierpnia 1943r.
W Święto Niepodległości 11 listopada 1943 r. Józef Świrniak otrzymał awans na porucznika i Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami. Brał udział w innych akcjach AK. Z relacji kpt. Przemysława Hlawatego w czerwcu 1943 r. oddział dywersyjny AK pod dowództwem Michała Dziejmy „Boruty” zniszczył w Białymstoku poprzez podpalenie biuro Arbeitsamtu przy ulicy Warszawskiej co spowodowało likwidację kartotek ludzi przeznaczonych do wywózki. W przygotowaniu akcji brał udział szef wywiadu Józef Świrniak oraz jego brat Jan ps. ”Wiara”.
Wiemy również jak doszło do jego aresztowania przez gestapo. Z relacji mjr. Władysława Kaufmana ps. „Bogusław”, który został w lipcu 1943 r. wyznaczony przez komendanta okręgu Władysława Lniarskiego ps. „Mścisław” inspektorem nr 5 inspektoratu białostockiego wynika, że spotkał się z szefem wywiadu na m. Białystok Józefem Świrniakiem ps.,,Zew” w marcu 1944 r. Celem spotkania było omówienie sposobów uwolnienia więźniów będących w rękach gestapo. Józef Świrniak zaproponował uwalnianie więźniów poprzez przekupienie gestapowców. Po przeprowadzeniu zbiórki pieniędzy przystąpiono do działania. Na trzy dni przed rozpoczęciem rozmów z gestapowcami „Zew” zameldował, że wszystko gotowe. Otrzymał zgodę na rozpoczęcie akcji. Na drugi dzień Władysław Lniarski dostał wiadomość, że Józef Świrniak został aresztowany. Podobno zdradził Stanisław Brzeziński ps .”Dwójka”.
Z innej relacji z tego samego wydarzenia, relacji kpt. Przemysława Hlawatego ps. „Bron” pełniącego chwilowo funkcję z-cy komendanta obwodu na pow. Wysokie Mazowieckie wynika, że w końcu marca 1944 r. więzienie w Białymstoku zapchane było więźniami, w tym ważnymi ludźmi z konspiracji. Niemcy codziennie dokonywali egzekucji. Zarządzono zbiórkę pieniędzy, aby jak największą liczbę osób wykupić. Wykonawcą planu był szef wywiadu na miasto Białystok Józef Świrniak, który nawiązał kontakt z dwoma oficerami gestapo. Rozmowy odbyły się 27 kwietnia 1944 r. w kancelarii obozu przejściowego dla młodzieży przy szosie Żółtkowskiej w Białymstoku. Łącznikiem był Brzeziński, który pracował w tym obozie. Wypłacono połowę wynegocjowanej kwoty, niestety rozmowy przeciągnęły się poza godzinę policyjną do 21.00. Świrniak ochraniany był przez obstawę tylko do godziny policyjnej czyli 20.00. Gestapowcy zaproponowali odprowadzenie Świrniaka i Brzezińskiego do domów. Świrniak mieszkał na ulicy Młynowej. Gdy przechodzili przez ulicę Lipową, obok kościoła Św. Rocha, zostali wydani przez gestapowców przechodzącemu patrolowi Niemieckiemu. Trzy dni później Przemysław Hlawaty otrzymał meldunek od sekcji wywiadu więziennego, że 27.04.1944 r. do budynku kryminal polizei przy ul. Warszawskiej nr 50 w Białymstoku przywieziono nieżyjącego człowieka wyglądem przypominającego Świrniaka. Wiadome było, że Józef Świrniak posiadał cyjanek potasu, co na własne oczy widział Hlawaty. Tak Józef Świrniak zakończył służbę ukochanej Polsce.
Miejsce pochówku nie jest znane, prawdopodobnie na Bacieczkach. Czy była to zorganizowana przez gestapo zasadzka, czy indywidualna akcja funkcjonariuszy w celu zdobycia pieniędzy? Raczej to pierwsze, gdyż gestapo dokonało rewizji w miejscu zamieszkania Józefa Świrniaka, zabierając aparat radiowy. Aresztowano właścicielki mieszkania siostry Kuczyńskie ps „.Ciotka” i „Hanka”, oraz brata Świrniaka Józefa – Jana Świrniaka, który trafił do obozu w Stutthofie. Przeżył obóz i po wojnie wyjechał do Anglii .
Jan Świrniak ps. „Wiara” członek AK razem z bratem Józefem pracował w wywiadzie. Zatrudniono go w „Polizeiprezydium”, aby mieć dobry dostęp do informacji wroga. Wspólnie przygotowali pod kątem wywiadowczym wiele akcji AK. Zdrajca Brzeziński uniknął kary, gdyż najpierw był w rękach gestapo, a po wypuszczeniu, pod ich opieką. Po wojnie stanął jednak przed sądem. Był oskarżony z artykułu o współpracy z gestapo za co dawano karę śmierci. Brzeziński Stanisław ps. „Dwójka” został skazany przez Sąd PRL na karę tylko 10 lat więzienia, czyżby tym razem podjął współpracę z UB? Zeznał, że zdradził z powodu swego aresztowanego brata. Zdrada była ceną za życie brata. Na procesie tym była żona „Zewa” Weronika Świrniak, która w 1949 r. powróciła z zesłania z Syberii. Chciała dowiedzieć się o losach swego męża. Przez cały okres od aresztowania męża tj. od stycznia 1940 r. do powrotu z zesłania w 1949 r., nie miała o nim żadnych wiadomości. Na zesłaniu, gdy dotarły do niej wieści o mordzie w Katyniu, nabrała przekonania, że został rozstrzelany razem ze wszystkimi oficerami. Po powrocie uzyskała o mężu szczątkowe informacje od kuzynów i ludzi z AK. Panował ubecki terror i mało kto chciał udzielać informacji, a wielu siedziało w więzieniach. W maju 1944 r. Komendant Białostockiego Okręgu Armii Krajowej Władysław Lniarski ps. „Mścisław” pośmiertnie awansował Józefa Świrniaka na stopień kapitana i odznaczył Krzyżem Walecznych.
Bibliografia
1 Władysław Zajdler – Żarski ,Ruch Oporu w Latach 1939-1944 Na Białostocczyźnie
2.Wykaz odznaczonych za zasługi bojowe, Wykaz awansowanych sporządzony przez Zdzisława Gwozdka.
3.Wywiad i kontrwywiad AK Zdzisława Gwozdka
4.Wywiad z córką Józefa Świrniaka – Panią Krystyną Świrniak-Mateuszuk
5.Wywiad z Edwardem Sokołem
6.Wywiad z Eugeniuszem Radłowskim