30 rocznica powstania Solidarności

Trzydzieści lat w biblii to liczba symboliczna – 30 lat miał Józef, kiedy stanął przed faraonem(Rdz 41,46), w tym samym wieku rozpoczynała się służba lewitów w Przybytku(Lb 4,3), Dawid został królem Izraela(2Sm 5,4), tyle lat maił Pan Jezus, kiedy rozpoczynał swoją publiczną działalność(Łk 3,23). Trzydzieści lat to wiek, w którym osiąga się pełną dojrzałość(Rdz 41,46; Lb 4,3; 2Sm 5,4; Łk, 3,23). A więc ta cyfra 30 jest bardzo znacząca i wymowna. To znaczy, ze Solidarność jest już dojrzała, dojrzała przez lata doświadczeń, służby Bogu i człowiekowi, a także dojrzała do podejmowania nowych zadań na chwilę obecną i na dalsze lata. Ta dojrzałość, nie pomijając innych aspektów bierze się stąd, ze ludzie tworzący Solidarność to byli przede wszystkim ludzie wiary, otwarci na Boga i otwarci na człowieka.

Nie inaczej rzecz miała się tutaj, w Choroszczy, gdzie centrum działań i źródłem mocy był parafialny kościół św. Jana Chrzciciela – nasz kościół. Miałem to szczęście i zadanie pracować tutaj pośród was, ludzi tworzących Solidarność. Wtedy była to przede wszystkim służba zdrowia miejscowego szpitala, strażacy, pracownicy zakładów w Fastach, rolnicy i tylu innych dobrych, wspaniałych ludzi, często nawet nie znanych z imienia i nazwiska. Dużą pomocą była zawsze młodzież Ruchu Światło – Życie, dzisiaj ta młodzież tez jest już dorosła. Nigdy nie miałem wątpliwości ani jako młody chłopiec w szkole średniej, ani w seminarium po której jestem stronie i komu mam służyć. Dodatkowo moje święcenia kapłańskie 10 czerwca 1984 roku i rozumienie kapłaństwa stały się tak bliskie sprawom Ojczyzny poprzez porwanie, uprowadzenie i zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszko, dzisiaj już błogosławionego. Kiedy przyjechałem tutaj, do Choroszczy, ktoś mi powiedział: „Proszę księdza, trzeba być z ludźmi!”. Co do tego nigdy nie miałem żadnych wątpliwości, ale te słowa jeszcze mocniej utwierdziły mnie w tym przekonaniu i popchnęły do działań.

Najważniejszym zadaniem była Msza Święta za Ojczyznę, odprawiana raz w miesiącu, na którą przyjeżdżali ludzie pracy z całej Polski: górnicy i hutnicy, wszystkie zawody, wszystkie grupy ze swoimi sztandarami, często całymi rodzinami. Nieraz idąc z plebanii do kościoła spotykałem się z pytaniami parafian: „Proszę księdza, a dlaczego oni tutaj tak przyjeżdżają?” Mówiłem im wtedy, że zawsze my jeździmy do różnych sanktuariów, a teraz tutaj będzie sanktuarium. I tak było. Było to sanktuarium modlitwy za Ojczyznę. Przyjeżdżali tutaj na modlitwę ludzie nie tylko z całej okolicy, ale z całego kraju, przyjeżdżali najbardziej zaangażowani i zasłużeni: Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, rodzice księdza Jerzego Popiełuszki, wielu najważniejszych z Białegostoku. Tutaj przekazywałem akt nadania odznaczenia krzyżem z mieczami dla ks. Stanisława Suchowolca, podpisany przez Prezydenta Rzeczypospolitej na Uchodźctwie p. Ryszarda Kaczorowskiego. Akt odbierała mama, bo ksiądz już nie żył.

Każda Msza Święta za Ojczyznę była przede wszystkim wielkim dziękczynieniem, po Komunii Świętej młodzież recytowała patriotyczne wiersze i śpiewała pieśni. Zawsze to było dokładnie dobrane do tematu danego miesiąca, konkretnej Mszy Świętej. Ówczesny proboszcz parafii nie raz zarzucał mi: „Dlaczego ksiądz tak przedłuża dziękczynnie, że trwa ono dłużej niż cała reszta?” Wtedy tłumaczyłem mu, że cała Msza Święta jest dziękczynieniem, więc nie rozumiem zarzutu, a Pan Bóg i tak zna nasze prośby i nie musimy Go ciągle tylko prosić. Ówczesny proboszcz mimo wielu obaw i wątpliwości na swój sposób był z nami. W rozmowach z pracownikami bezpieki pytał ich kiedyś, czy w Choroszczy pod kościołem też ma być grób? Tutaj już wcześniej przed kościołem stał brzozowy krzyż poświęcony księdzu Jerzemu Popiełuszce, my postawiliśmy krzyż metalowy. W jego poświęceniu uczestniczyła mama księdza Jerzego p. Marianna Popiełuszko. Naszą modlitwą ogarnialiśmy wszystkich, także naszych przeciwników. A wszystko to dla jedności, dla dobra Polski. Podczas pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę na transparencie napisaliśmy – „Nie chcemy pijaństwa, nowych związków i komunizmu”. To hasło dzięki mediom poszło w całą Polskę, można powiedzieć rozpowszechniło nasze miasto i naszą pracę dla Ojczyzny. Mieliśmy jak wszystkie liczące się wtedy ośrodki swój własny znaczek – „Msza Święta za Ojczyznę Choroszcz”. Rozprowadzaliśmy go przy każdej okazji, w różnych miejscach. Nasze miasto naprawdę było wtedy bardzo znane. Nieraz na mieście pojawiały się plakaty i ulotki o tematyce solidarnościowej, a w radio dawało się słyszeć głos Solidarności, czasami na mieście widać było milicyjny wykrywacz fal radiowych. .

Dzisiaj po trzydziestu latach Solidarność jest ciągle potrzebna i ma to samo zadanie co wtedy, zadanie obrony robotnika przed wykorzystywaniem i uciskiem. Jeżeli pytamy gdzie są ci z 1980 roku, to odpowiedź jest smutna, bo często są na bezrobociu. A zakłady pracy, nasze dobro wspólne nie są w polskich rękach, wielu ludzi Solidarności żyje na granicy ubóstwa i musi walczyć jak wtedy o przetrwanie. Niech nam wszystkim Bóg dopomoże, a Maryja niech zachowa nas w swojej opiece. Amen.

Ten wpis opublikowano w kategoriach: Artykuły, Cywilizacja. Dodaj do zakładek ten link.

Komentowanie wyłączono.