Fragment prelekcji z dnia 27.04 2017r. , którą wygłosił prezes Stowarzyszenia Pamięć i Tożsamość Grzegorz Krysiewicz w Miejsko-Gminnym Centrum Kultury i Sportu w Choroszczy.
„Tematem dzisiejszego „Spotkania z Historią” jest – „Armia Krajowa w gminie Choroszcz i Barszczewo podczas II Wojny Światowej”. Zanim jednak do niego przystąpię, kilka słów informacji o stowarzyszeniu .
Szanowni Państwo
Stowarzyszenie Pamięć i Tożsamość Skała powstało w 2010 roku jako reakcja na pojawiające się w prasie zagranicznej oraz w prasie wydawanej w Polsce przez obcy kapitał takie określenia jak „polskie obozy koncentracyjne”, czy kłamliwe informacje na temat Jedwabnego. Informacje tego typu uwłaczają prawdzie historycznej i godności Polaka. Z uwagi na małe możliwości badawcze stowarzyszenia, postanowiliśmy zająć się historią naszej podlaskiej ziemi, a w szczególności dawnej gminy Choroszcz i Barszczewo. Celem naszym stało się odkrywanie historii lokalnej, historii naszego miasteczka Choroszcz, oraz naszych okolicznych wsi. Na tym terenie podczas II Wojny Światowej miało miejsce wiele ważnych i dramatycznych zdarzeń. Brali w nich udział także mieszkańcy wymienionych gmin. Pragniemy zachować je w pamięci społecznej dla potomnych. Chcemy też ukazać sylwetki ludzi, którzy narażali swoje życie w walce o wolną Polskę. Z tego powodu przykładamy wielkie znaczenie do publikacji informacji historycznych dotyczących naszego regionu. Pierwszą publikacją stowarzyszenia była książka Pana Janusza Koronkiewicza pod tytułem „Wspomnienia z mojego wojennego dzieciństwa”. Opowiadała ona o życiu codziennym w okupowanej Choroszczy i o obozie dla jeńców sowieckich, który mieścił się w budynkach naszego szpitala. Drugą publikacją była książka napisana głównie przez członków stowarzyszenia pod tytułem „Wspomnienia wojenne”. Jej tematem wiodącym jest deportacja mieszkańców dzisiejszej gminy Choroszcz na Syberię. Miło mi poinformować że 30 czerwca tego roku odbędzie się promocja kolejnej książki pod tytułem „Wspomnienia wojenne cz. 2”. Jej przewodnim tematem będzie likwidacja inteligencji w naszej gminie przez okupantów sowieckich i niemieckich. Jej wydanie jest możliwe dzięki dotacji z Urzędu Miasta i Gminy w Choroszczy. Trwają też prace nad kolejną publikacją, której tematem będzie podziemie niepodległościowe w gminie Choroszcz. Pragniemy odtworzyć nie tylko struktury Armii Krajowej w naszej gminie, ale również ustalić nazwiska i funkcje żołnierzy. Z tego pragnienia wypływa właśnie temat dzisiejszego spotkania. Rozmową o Armii Krajowej chcemy zachęcić mieszkańców gminy, którzy pamiętają te okrutne czasy, do podzielenia się z nami wiedzą na ten temat, posiadanymi dokumentami czy zdjęciami. Zapraszam do wspólnego napisania historii gminy Choroszcz. Proszę do mnie dzwonić na nr tel.693 334 126 lub zgłaszać się osobiście.
Proszę Państwa
Aby mówić o Armii Krajowej należy powiedzieć kilka zdań o sytuacji w kraju po wybuchu II Wojny Światowej.
Data 1 września 1939 roku jest znana wszystkim Polakom, zarówno dorosłym jak i dzieciom. Tego dnia wybuchła największa i najstraszniejsza wojna w dziejach świata. Na Polskę napadły dwie największe militarnie potęgi – Niemcy i Rosja. To, że napaści na nasze państwo dokonały dwa sąsiednie kraje, już jest rzeczą wyjątkową, ale to w historii polskiej państwowości już się zdarzało. Przykładem może być okres odzyskiwania przez Polskę niepodległości w latach 1918–1920. Wtedy prowadziliśmy wojnę o granice państwa ze wszystkimi sąsiadami naraz – z Niemcami, Rosjanami, Litwinami, Ukraińcami i Czechami. Wyjątkowość II wojny światowej polegała też na tym, że agresorzy zmówili się wcześniej, co do podziału polskich ziem po jej podbiciu, świadczy o tym znany układ Ribbentrop – Mołotow z 22 sierpnia 1939 r. Napastnicy zdecydowali też, że wspólnie i solidarnie wymordują w swoich strefach okupacyjnych polską inteligencję i niektóre grupy społeczne. Chodziło o to, aby państwo polskie z braku wykwalifikowanych kadr nigdy nie mogło odrodzić się.
Polacy pomimo tragicznej sytuacji militarnej podjęli walkę o wyzwolenie ojczyzny.
Jeszcze w trakcie obrony Warszawy, w nocy z 26 na 27 września 1939 r. wobec widma klęski Wojska Polskiego, powstaje organizacja o nazwie – Służba Zwycięstwu Polski, pod dowództwem generała Tokarzewskiego – Karaszewicza. Organizacja ta 13 listopada czyli dwa miesiące później, zostaje przekształcona w Związek Walki Zbrojnej i zostaje podporządkowana Rządowi Rzeczypospolitej na uchodźstwie. Dwa lata później, 14 lutego 1942 roku generał Władysław Sikorski przekształca ZWZ w Armię Krajową. Zrobiono to po to, aby scalić wszystkie grupy zbrojne podziemia w jedne wojsko podlegające Rządowi na uchodźstwie. Drugą częścią polskiego wojska były Polskie Siły Zbrojne działające na zachodzie. Od tej pory było jedno polskie wojsko i jeden dowódca. Głównym zadaniem Armii Krajowej było organizowanie i gromadzenie sił, aby w odpowiednim czasie uderzyć zbrojnie na okupantów. AK prowadziła na obszarze okupowanego kraju sabotaż, dywersję, działania wywiadowcze, propagandowe, prowadziła tajne nauczanie na różnych poziomach cywilnych i wojskowych oraz osłaniała struktury cywilne Polskiego Państwa Podziemnego. Pod koniec 1942 roku Armia Krajowa liczyła ponad dwieście tysięcy żołnierzy. Była to największa podziemna armia w okupowanej Europie. Terenowa struktura AK to Komenda Główna, osiem Obszarów i Okręgów, pokrywających się terytorialnie z przedwojennymi województwami. Z uwagi na ogrom materiału, dotyczącego struktur centralnych AK, przejdę od razu do poziomu lokalnego.
Białostocki Okręg Armii Krajowej przez okres okupacji używał kryptonimów: „Lin”, „Czapla”,”Pełnia”, „Sarna”. Najdłużej pracującym komendantem był płk. Władysław Liniarski ps. „Mścisław”, używał on też ps. „Wuj” oraz „Jan”. Rozpoczął swą służbę jako Komendant Białostockiego Okręgu ZWZ w lutym 1941 roku, a zakończył 31 lipca 1945 r. jako Komendant AKO. Powodem było aresztowanie przez UB. Jego kwatera prawie przez pięć lat znajdowała się w Skarżynie Starym, w pobliżu Zambrowa.
Okręg Białostocki podzielony był na na trzy Obwody:
1. Obwód AK Białystok miasto.
2. Obwód AK Białystok – Powiat.
3. Obwód AK Białystok – Sokółka
Obwód AK Białystok – Powiat podzielony był na sześć rejonów składających się z poszczególnych gmin.
Rejon III obejmował teren gminy Choroszczy, Barszczewa i Starosielc.
Początki konspiracji w gminie Barszczewo, obecnie Choroszcz, rozpoczęły się, tak jak w innych miejscowościach, już w październiku 1939 roku, gdy tylko minął szok wywołany napadem potężnych sąsiadów – Niemiec i Związku Radzieckiego. Okupanci podzielili się Polską mniej więcej po połowie, wskutek czego ziemia Białostocka przypadła Rosjanom. Polacy szybko się przekonali, że nie jest to zwykła wojna, gdzie zdobyte terytorium przyłącza się do swego państwa i nim zarządza.
W obu strefach okupacyjnych terror rósł z miesiąca na miesiąc, w miarę poznawania przez najeźdźców zajętego terenu. Pacyfikacje, aresztowania, egzekucje były chlebem codziennym w obu strefach okupacyjnych. W strefie radzieckiej od jesieni 1939 r. rozpoczęły się aresztowania, które wzmogły się w lutym 1940 r. Brano do więzień wojskowych, policjantów oraz leśników, w kwietniu zaś ich rodziny i urzędników państwowych, a w czerwcu następnych wyłapanych patriotów. Rok później, w czerwcu 1941 roku czwarta fala aresztowań i wywózek została przerwana atakiem niemieckim. Straszny los spotkał, będących w tym czasie w więzieniach Polaków, gdyż Stalin nakazał ewakuację więzień. Po wymordowaniu co bardziej niebezpiecznych dla Związku Radzieckiego więźniów, resztę pognano w kolumnach na wschód. Ten marsz okazał się śmiertelnym marszem, przeżyła go tylko nieznaczna część więźniów. Wyższych oficerów wymordowano już wcześniej, bo w kwietniu 1940 roku, po wywiezieniu ich w głąb swego terytorium. Reszta deportowanych miała zginąć z głodu i wyczerpania, pracując w nieludzkich warunkach w kopalniach, fabrykach i kołchozach na terenie Syberii i Kazachstanu.
Początkująca konspiracja w okresie pierwszej sowieckiej okupacji poniosła duże straty z powodu masowych aresztowań kadry dowódczej. Sowiecka NKWD była bardzo skuteczna, dobrze przygotowana do agresji i wyjątkowo brutalna w traktowaniu Polaków, wobec opornych podczas przesłuchań stosowano tortury. W wielu komórach konspiracyjnych praca zamarła lub one zostały całkowicie zlikwidowane. Niszczono opozycję do końca. Związek Radziecki miał zwyczaj zabijać swych przeciwników wraz z zapleczem, którym często była rodzina. Warszawska centrala zareagowała na tę sytuację przysłaniem nowych oficerów w celu odbudowania struktur, co przyniosło dobry rezultat. Masowy rozwój pracy niepodległościowej zaczął się jednak po zajęciu Białostocczyzny przez Niemców w czerwcu 1941 roku. Do Białegostoku przybyli tacy oficerowie jak Czesław Hakke z Krakowa, czy Władysław Liniarski i Władysław Kaufman z Warszawy.
Nowa kadra oficerska oraz fakt, że Niemcy po wkroczeniu na Białostocczyznę musieli w pierwszej kolejności zorganizować administrację, dały trochę czasu konspiratorom na odbudowę struktur Państwa Podziemnego. Stosowany przez Niemców terror powodował, że Polacy chętnie wstępowali do konspiracji, uznając walkę z okupantem za jedyną możliwość odzyskania niepodległości. Do tworzenia organizacji podziemnych zachęcały Polaków audycje radiowe nadawane z Londynu.
W gminie Choroszcz i Barszczewo powstały trzy liczące się grupy zbrojne. Jedna, we wsi Rogówek, pod nazwą Narodowe Siły Zbrojne. W majątku Rogowo, była stworzona przez rodzinę Lebiedzińskich pod nazwą ZWZ i w Śliwnie pod nazwą Polski Związek Powstańczy.
Już w drugiej dekadzie czerwca 1941 roku, gdy armia niemiecka szykowała się do napaści na Związek Radziecki, w stodole Antoniego i Julii Dziejmów, na koloni w Kruszewie, w gminie Barszczewo, (obecnie Śliwno gmina Choroszcz) odbyło się zebranie konspiracyjne w składzie: gospodarze i ich synowie – podoficerowie Wojska Polskiego: Jan i Emilian, ponadto Józef Kościuczyk, Antoni Nierodzik i Antoni Iwaszczuk z Paniek. Zgodnie postanowiono rozpocząć walkę z okupantem i przyłączyć się do organizacji ogólnokrajowej, gdy taka powstanie. Na tym zebraniu uczestnikom nadano pseudonimy.
1 Antoni Dziejma – „Tatko”
2 Julia Dziejma – „Wierna”
3 Emilian Dziejma – „Grzyb”
4 Jan Dziejma – „Grom”
5 Józef Kościuczyk – „Popiół”
6 Antoni Nierodzik – „Wierny”
7 Antoni Iwaszczuk – „Las”
Jan Dziejma został dowódcą grupy, gdyż był podoficerem i najstarszy stopniem, zastępcą został Antoni Nierodzik.
27 czerwca 1941 r. zgłosił się do Jana Dziejmy, za pośrednictwem ks. Władysława Saracena, proboszcza parafii katolickiej w Śliwnie, człowiek, który twierdził, że jest ze „Związku Walki Zbrojnej” i prosi o pomoc w zbieraniu informacji wojskowych i administracyjnych o okupancie. Ustalono spotkania w Białymstoku i tam przekazywano informacje. Łącznikiem został dowódca grupy – Jan Dziejma. Po trzech tygodniach współpraca wygasła, gdyż wywiad Związku Walki Zbrojnej przesunął się dalej na wschód.
W lipcu 1941 roku do Kruszewa powrócił z sowieckiej niewoli Józef Świrniak, kierownik Szkoły Powszechnej w Kruszewie, wyzwolony przez niemiecką armię. Jako, że był p.por. Wojska Polskiego, przejął grupę i pod nazwą Polski Związek Powstańczy w szybkim czasie doprowadził do gwałtownego rozwoju organizacji. Do organizacji zwerbowano wielu członków prowadzonej przed wojną przez Józefa Świrniaka drużyny strzeleckiej „Strzelec”. Z tego źródła pochodziły mundury wojskowe. Dowódcą placówki został plut. rezerwy Jan Dziejma ps. „Grom”. We wszystkich okolicznych wsiach powstały drużyny, podzielone na trzyosobowe sekcje, pod dowództwem kaprali rezerwy. Powołana została drużyna łączniczek, pod dowództwem Heleny Dziejmy ze Śliwna ps. „Głośna” i drużyna sanitariuszek, dowodzona przez Eugenię Nierodzik ps. „Gałązka” z Paniek. W późniejszym okresie powołano drużynę „Kedywu” pod dowództwem plut. Antoniego Turowskiego ps. „Groźny”. W końcu grudnia 1941 roku Józef Świrniak ps. „Duch” opuścił Kruszewo i udał się do Białegostoku, gdzie w Obwodzie Białystok – miasto objął funkcję oficera wywiadu. Od tej pory używał ps. „Zew”. Często jednak odwiedzał okolicę, prowadząc operacje wywiadowcze. Nadal werbował też nowych żołnierzy, przydzielając ich do organizacji.
Inną ważną osobą dla organizacji był Ks. Władysław Saracen proboszcz parafii w Śliwnie. Był w grupie osób, które jako pierwsze złożyły przysięgę, wstępując do konspiracji. Można powiedzieć, że był jednym z najbardziej aktywnych członków placówki. W pierwszych miesiącach okupacji, Niemcy mało zapuszczali się w teren. Jednym z pierwszych Niemców, który pojawił się na plebani w Śliwnie, był amtkomisarz Hans Hagen z Choroszczy. Po nim zjawiali się inni Niemcy, z różnych instytucji, w tym ze Starosielc i Białegostoku. Nieproszeni „goście” przyjeżdżali na polowania, lub bez żadnego powodu, domagali się dobrego jedzenia, picia i prowiantu w prezencie na odjazd1. Gospodarz plebani pochodził z zaboru austriackiego, toteż doskonale znał język niemiecki, porozumiewał się z Niemcami bez trudu. Korzystając z ich wizyt, uważnie słuchał co mówią, często naprowadzając podpitych „gości” na interesujące organizację tematy. Przy okazji załatwił sobie przepustki na podróże a także pozwolenia na posiadanie roweru. Za łapówki załatwiał też zwolnienia z przymusowych robót, czy aresztu dla członków podziemia. Ks. Władysław Saracen pełnił całą okupację funkcję kuriera Okręgu Białystok AK. Dostarczał też lewe dokumenty, z magistratu w Starosielcach,2 do Aleksandra Rybnika, dowódcy oddziałów partyzanckich w Puszczy Knyszyńskiej oraz oficerom okręgu. Przez całą wojnę, plebania w Śliwnie, pełniła funkcję punktu przerzutu przez Narew na Mazowsze. W piwnicach, po dworskim budynku zwanym „parnikiem”, ukrywało się wielu wyższych rangą oficerów okręgu i obwodów, takich jak: szef wywiadu okręgu Edward Jaświłko ps.”Zaręba”, szef łączności okręgu Józef Hofman ps. „Orwid”, inspektor Aleksander Rybnik ps. „Dziki”, czy podziemny białostocki wojewoda Gołębiewski3.
W listopadzie 1941 zgłosił się do Jana Dziejmy Antoni Lebiedziński, komendant placówki Armii Krajowej w Choroszczy, w celu połączenia oddziału powstałego w Kruszewie z Armią Krajową. Po wyrażeniu zgody, wszyscy członkowie organizacji złożyli przysięgę według dostarczonego tekstu. Tym aktem oddział podporządkował się Komendzie Obwodu Białystok – powiat, pod dowództwem kpt. Stefana Fijałkowskiego ps. „Młotek” i Józefa Ochmana ps „Orwid”. W ten sposób oddział utworzony w Śliwnie stał się Placówką Armii Krajowej nr 10, pod nazwą Placówka Barszczewo. Dom rodziny Dziejmów w Śliwnie stało się punktem kontaktowym, a Jan Dziejma łącznikiem z komendą obwodu za pośrednictwem skrytki kontaktowej u „Ogrodnika” (nazwisko nieznane) w Białymstoku. W tym czasie organizacja osiąga stan plutonu. Jan Dziejma ps. „Grom” pełnił funkcję komendanta placówki nr 10 i dowódcy plutonu, który składał się z czterech drużyn:
-
I Drużyna – dowódca Antoni Iwaszczuk ps. „Las”
-
II Drużyna – dowódca Stanisław Gajdowski ps. „Miecz”
-
III Drużyna – dowódca Lucjan Kosakowski ps. „Tur”
4. IV Drużyna – Franciszek Sakowicz ps. „Żbik”
Do pierwszej drużyny należeli ludzie ze wsi Pańki i kolonii Pańki, do drugiej z Kruszewa i kol. Kruszewo, do trzeciej z Izbiszcz i koloni, czwartej z Rogowa i kol. Rogowo. Józef Kościuczyk ps. „Popiół” zajmował się naprawą broni i produkcją amunicji do pistoletów. Antoni Dziejma ps. „Tatko” był magazynierem broni i materiałów wybuchowych. Julia Dziejma przyjęła funkcję łączniczki. Dowódca drużyny łączniczek Helena Dziejma ps. „Głośna”, przyjmowała przysięgę od kolejnych łączniczek, w tym od łączniczki Weroniki Sokół ps. „Georginia” ze Śliwna, oraz od Reginy Sokół ps. „Stokrotka” z Kruszewa. Punkt opatrunkowy był w Pańkach, u Eugenii Nierodzik, do niej też należało gromadzenie środków opatrunkowych i leków. Gdy Jan Dziejma został dowódcą plutonu, do kontaktów z Obwodem AK wyznaczono Emiliana Dziejmę ps. „Grzyb”.
Emilianowi Dziejmie podróżowanie po terenie ułatwiał fakt, że oficjalnie był gońcem sołtysa do władz niemieckich. W ten sposób zdobył pozwolenie na używanie roweru. Woził wszystko, od prasy do materiałów wybuchowych. Jeździł od Białegostoku do Augustowa, Grodna, Wołkowyska. Można powiedzieć, że łączność była dobrze rozwinięta, gdyż przez łączników przechodziła prasa podziemna w postaci „Biuletynu Informacyjnego”, meldunki, rozkazy itp. Działało to na zasadzie sztafety w obie strony. Na terenie okręgu AK Białystok szybko zbudowano wszystkie struktury Państwa Podziemnego, z władzami cywilnymi i wojskowymi. Opisywane komórki konspiracyjne mieściły się w ramach Rejonu III, Obwodu Białystok –Powiat. Komendantem rejonu został por. rez. Zygmunt Piekarewicz ps. „Inżynier”, rejon III miał trzy placówki.
W 1942 r. placówka Barszczewo rozrosła się do ok. 120 ludzi i podejmowała się różnych zadań. Od bojowych do oświatowych, czego przykładem jest tajne nauczanie. Prowadził je na tym terenie magister filozofii Adam Filoniuk ps. „Pedagog”, był on dyrektorem tajnego nauczania w zakresie szkoły średniej. Wraz z nim wykładał magister matematyki – Wróbel ps. „Teresa”. Ksiądz Saracen – proboszcz parafii Śliwno wykładał łacinę, a Karol Bartoszewicz ps. „Ameba” język niemiecki. W tajne nauczanie był zaangażowany ukrywający się w Izbiszczach alumn Seminarium Duchownego w Wilnie – Lucjan Kosiński z parafii Turośń Kościelna. Dzięki tajnemu nauczaniu Emilian Dziejma, Antoni Iwaszczuk, Jan Dziejma, Lucjan Kosakowski, Edward Hodujko z Izbiszcz uzyskali małą maturę. Słuchaczami tajnego nauczania byli również żołnierze AK z placówki w Choroszczy.
Jesienią 1942 r. gestapo nakryło odprawę Sztabu Okręgu przy ulicy Sosnowej w Białymstoku, u państwa Masłowskich. W kocioł wpadli: szef Sztabu Okręgu Białystok „Młotek” – ppłk. Stefan Fijałkowski, ppłk Skalski Marian ps. ”Szczuka” „Juhas”, szef saperów mjr. Jacyna Stanisław ps.”Piła” oraz Horodyńska Kazimiera ps.”Kazia” – szef kancelarii okręgu. Los oficerów zapowiadał się czarno, gdyż posiadali cenne informacje o strukturze i obsadzie siatki konspiracyjnej. Niemcy weszli w posiadanie haseł i odzewów dla punktów pocztowych. Komendant Okręgu „Mścisław” polecił specjalnej grupie odbicie więźniów. Akcja uwolnienia aresztowanych z więzienia gestapo w Białymstoku odbyła się w nocy z 31 października na 1 listopada 1942 roku i powiodła się. Poległ jedynie kierujący akcją „Kmicic” Konstanty Kosiński. Z gmachu gestapo przy ulicy Sienkiewicza 15 w Białymstoku, Zbigniew Rećko „Trzynastka” wyprowadził piętnastu więźniów. Niemcy z zemsty rozstrzelali 25 zakładników oraz rzucili wszystkich szpiegów w teren, aby szukali zbiegów. Część uwolnionych ukryto w Białymstoku w mieszkaniu na ulicy Celowniczej. Komendant placówki w Barszczewie Jan Dziejma kilka dni później otrzymał rozkaz zabrania uwolnionych do swych kryjówek w Śliwnie, następnie przewiezienie ich na punkty pocztowe za Narwią.
Po kilku dniach wieczorem, gdy zapadł zmrok wyruszył pieszo ze Śliwna oddział w szyku ubezpieczonym w kierunku Białegostoku. Przodem szedł Antoni Iwaszczuk, dwieście metrów za nim Emilian Bagnowski oraz Jan Dziejma. Wszyscy byli uzbrojeni w pistolety i granaty. Droga wiodła przez:gościniec konowalski, Biele (łąka między wsią Konowały i Kościuki), Kościuki, Barszczewo, następnie przez las w Krupnikach, przez opłotki Starosielc i wzdłuż torów za tunel przy ulicy Hetmańskiej. Po sprawdzeniu czy nie ma zasadzki, odebrano uciekinierów i w odwrotnym porządku, bez odpoczynku ruszono do Śliwna. W drodze powrotnej robiono krótkie postoje. Trasę 40 kilometrów w obie strony pomimo ciemności pokonano w 9 godzin.
Poszukiwanych umieszczono w okolicznych kryjówkach, a dzień później przewieziono za Narew, na konspiracyjny punkt pocztowy w Mężeninie. Pośpiech był skutkiem wcześniejszych wydarzeń. Janowi Dziejmie, jeszcze nogi nie przestały boleć po wyczerpującym marszu, gdy do domu zastukało dwóch ludzi podając hasło. Janowi Dziejmie nie spodobali się przybysze, więc odpowiedział, że nie zna żadnego hasła i nie rozumie o co chodzi. Jednego z przybyszów o nazwisku Spirydon rozpoznał jako znajomego z wojska. Powołując się na tę znajomość, zaprosił ich do swego domu i poczęstował samogonem. Poił ich tak długo, aż potracili przytomność i zasnęli. W trakcie uczty wyszedł do kuchni, napisał meldunek wyjaśniający co się wydarzyło, a matka zaniosła go w pudełku od zapałek do Antoniego Nierodzika, który powiadomił siatkę o spaleniu haseł. Przyspieszył tym działaniem ucieczkę wyzwolonych, z punktu pocztowego w Śliwnie i przez to ocalił rodzinę Dziejmów, uciekinierów i placówkę pocztową.
Po zamknięciu getta żydowskiego, od 2 listopada 1942 przez cztery miesiące członkowie placówki Barszczewo dostarczali mąkę z młyna w Kurowie, transportując ją nocą przez swoje terytorium do Starosielc. Następnie ludzie ze Starosielc ładowali mąkę do beczkowozów o podwójnych dnach i wwozili do getta. Przeprowadzono również zbiórkę żywności wśród członków AK we wszystkich podległych placówce wsiach. Ta żywność trafiła również do getta w Białymstoku.
W lipcu 1943 r. oddział pod dowództwem „Groma” napadł i rozbił oddział gestapowców eskortujących młodzież do wywózki do Niemiec. Młodzież uciekła unikając wywózki. Innym przykładem akcji bojowej jest udział grupy Kedywu pod dowództwem Antoniego Turowskiego w napadzie w czerwcu 1943 roku na fabrykę tekstylną Bakiera w Białymstoku. Zabrano z niej trzy samochody ciężarowe materiałów na mundury. Grupa z placówki Barszczewo ubezpieczała akcję od ulicy Świętojańskiej. Niemało trudu wymagało dbanie o bezpieczeństwo członków organizacji. Gestapo wgryzło się w teren i aresztowania były chlebem codziennym. Niektórzy nie wytrzymywali tortur i zdradzali lub szli na współpracę. Takim przykładem i to dotyczącym rejonu III była wsypa wiosną 1943 roku w Starosielcach, gdzie aresztowano 20 osób z organizacji AK. Wśród nich był brat Antoniego Lebiedzińskiego, Adam Lebiedziński. Dwóch zdrajców członków AK, zamieszkałych prze ulicy Leśnej w Starosielcach 8.04.1944 w Wielką Sobotę zlikwidowała sekcja Kedywu z placówki Barszczewo -Śliwno. Chroniąc własne szeregi , takich wyroków na konfidentach wykonano więcej. Jesienią 1943 roku zmieniono strukturę organizacyjną w okręgu. Zlikwidowano placówki, a ludzi podzielono na plutony i kompanie. Dowódcą kompani utworzonej z placówki Barszczewo i Choroszcz został Antoni Lebiedziński z Maj. Rogowo. Jego zastępcami zostali Jan Dziejma i Wacław Lebiedziński ps. „Burza” Od 1 stycznia 1944 roku Komendantem Obwodu Białystok – Powiat został mjr. Aleksander Rybnik ps.”Dziki”. Dowódcą „Kedywu” Obwodu został sierż. Jan Prończuk ps. „Czarny”, a jego zastępcą sierż. Antoni Turowski ps.”Groźny” z kol. Rogowo. Kapelanem obwodu został ks. mjr. Władysław Saracen. Te zmiany organizacyjne przeprowadzone przez sztab okręgu pod nadzorem komendanta okręgu Władysława Lniarskiego, rozpoczęły przygotowania do akcji „Burza”. Front niemiecko-rosyjski przesuwał się nieubłagalnie na zachód i było wiadomo, że kwestią czasu jest, że wkrótce dojdzie do Białegostoku. Na dowódców oddziałów spadły dodatkowe obowiązki zbierania broni, amunicji, produkcji własnej, szkolenia żołnierzy i kadry na kursach podoficerskich. Z placówki Barszczewo i Choroszcz kursy podoficerskie skończyło kilkunastu żołnierzy. Sztab okręgu przygotowywał plany zajęcia przez AK Białegostoku i mniejszych miejscowości takich jak Choroszcz.
Największą operacją wojskową placówki był udział w akcji „Burza”. Przygotowania do niej zostały omówione przez dowódcę 42 pp mjr. Aleksandra Rybnika „Dzika”, kpt .Stanisława Gryga ps.„Szary”, Edwarda Jaświłko ps. „Zaręba” i jeszcze dwóch dowódców (nazwiska nie ustalone) oraz „Groma” – Jana Dziejmę i Antoniego Lebiedzińskiego, w obecności dow. plutonów na naradzie 29 czerwca 1944 r. W rejon koncentracji oddziałów dostarczono z Białegostoku radiostację do Antoniego Turowskiego ps „Groźny” oraz wóz broni z Juchnowca. Przewoźnikiem był ppor. Eugeniusz Oleszczuk ps. „Łysy”, broń dostarczył na rozkaz por. Antoniego Kuryłowicza ps. „Szach” – szefa saperów obwodu.
24 lipca 1944 roku „Grom” zarządził mobilizację wszystkich żołnierzy ze swej placówki AK. Rejonem zgrupowania był grąd na Narwi o nazwie Sosnowiec. Po dwóch godzinach mobilizacja została zakończona, stawili się wszyscy. Przyszło 163 ludzi zabierając całą broń jaką posiadali. Po naradzie zostawiono najlepiej uzbrojonych i wyszkolonych ludzi w liczbie 27, a resztę zwolniono do domu, powierzając im inne zadania.
Rozpoczęła się walka z zaskoczenia. Oddziały podlegające pod „Groma” otrzymały rozkaz atakowania małych oddziałów niemieckich i ukraińskich odstępujących od Białegostoku na zachód szosą na Kruszewo. Uciekinierzy nie zdawali sobie sprawy, że most na Narwi istnieje tylko na mapie, bo został spalony w 1939 roku przez wojsko polskie. Istniała tylko zbudowana przez Niemców kładka z drągów, po której uciekała niemiecka piechota. Ci, którzy jechali furami, porzucali je lub zawracali w kierunku Choroszczy, dla podmiany rekwirując konie gospodarzom z Kruszewa. Efektem tygodniowej walki było 17 jeńców, 21 zabitych, spalono dwa samochody i jeden lekki czołg. Odzyskano również wiele zrabowanych koni, które zwrócono gospodarzom.
Szczególną aktywność żołnierze AK wykazali w rejonie wsi Kruszewo, chroniąc ją przed spaleniem. Zmuszono Niemców do ucieczki, intensywnie ich ostrzeliwując. Wieś ocalała. Niemcy uciekali drogami z Konował, Izbiszcz przez wieś Kruszewo i dalej kładką na drugą stronę Narwi. Godzinę później tymi samymi drogami przyszli Rosjanie. Zakończenie walki nastąpiło w niedzielę 30 lipca 1944 r. o godzinie 15.30 przekazaniem jeńców i zdobycznego sprzętu Rosjanom. Podczas przekazania zdobyczy aresztowano i rozbrojono Jana Dziejmę i konwojujących jeńców żołnierzy. Odzyskali wolność na drugi dzień, nie zwrócono im broni.
W walce najbardziej wyróżnili się: Iwaszczuk Antoni z Paniek ps. „Las”, Nierodzik Antoni ps. „Wierny”, Sakowicz Jan, Sakowicz Franciszek ps. „Żbik”, Sokół Paulina z Paniek. Front stanął na linii Narwi. Po kilku dniach „Grom” wysłał na drugą stronę rzeki łącznika z meldunkami. Zadania te otrzymał Dominik Ciereszko z Kruszewa, który był rybakiem, doskonale znał szuwary i rozlewiska Narwi. Niedostrzeżony przez obserwatora niemieckiego, siedzącego na wieży kościoła w Waniewie, dopłynął łódką do Kurowa. Tam został zatrzymany przez patrol niemiecki i pomimo, że meldunku przy nim nie znaleziono, oskarżono go o szpiegostwo. Wytłumaczył się, że przyjechał do chorej siostry Heleny Kowalewskiej, która mieszka w Kurowie przy młynie. Wezwany sołtys potwierdził ten fakt i Dominika Ciereszkę wypuszczono, zabraniając mu powrotu na drugą stronę rzeki. Dowódca niemieckiego patrolu wrzucił granat do łodzi, którą Ciereszko przypłynął, wybuch ją zniszczył. Gdy Dominik Ciereszko dotarł do siostry i oddał meldunek ruszył w stronę rzeki. Dostęp do niej był utrudniony, gdyż była ona gęsto obstawiona wojskiem. Największy ruch zauważył na przyczółkach spalonego mostu, gdzie gromadzono wojsko i szykowano się do obrony. Korzystając z tego, że pada deszcz i żołnierze niemieccy siedzą pod płaszczami przemknął się pomiędzy nimi w szuwary i wpław ruszył do Kruszewa przez rozlewiska Narwi. Po powrocie złożył meldunek dowódcy.
Czy uzyskane w ten sposób informacje przekazano Rosjanom, nie wiemy. Niemniej na drugi dzień, jak tylko się rozwidniło, przyczółki mostu od strony Kurowa zostały zbombardowane przez rosyjski samolot. Efektem nalotu były straty w ludziach oraz zniszczenie zapasów amunicji, skrzynki z nią fruwały po okolicznych łąkach. Mimo tego ataku, Rosjanie nie zdecydowali się na forsowanie Narwi w tym miejscu uznając, że rozlewisko jest za szerokie i zbyt trudne do przebycia. Wybrano inne miejsce – Śliwno. Rosjanie znaczną ilość piechoty zgromadzili we wsi Izbiszcze, w lesie przy cmentarzu oraz w przyrzecznych olszynach.
Do lasu Karpiniec w pobliżu wsi Konowały sprowadzono artylerię, a pojedyncze katiusze rozmieszczono wzdłuż rzeki. Jedna z nich stała na ogrodzie Adama Zagórskiego z Kruszewa. Mieszkańcom okolicznych wsi nakazano kopanie rowów strzeleckich, a gdy wykonali zadanie zmuszono ich do opuszczenia zabudowań.
Gdy zakończono przygotowania, artyleria rosyjska rozpoczęła ostrzał Waniewa. W pierwszej kolejności zniszczono wieżę kościoła, likwidując niemieckich obserwatorów, następnie nakryto ogniem całą wieś. W przerwach, gdy nie strzelała artyleria, ruszała do ataku piechota, która wpław przedzierała się na drugą stronę. Próby przeprawy ponawiano wielokrotnie, ponieważ piechotę powstrzymywał silny ogień karabinów maszynowych i artylerii niemieckiej, ustawionej za szosą Jeżewo – Sokoły. Po kilku dniach Rosjanie sforsowali Narew, ale w pobliskich Bokinach i to bez strat. Atak w Śliwnie okupiono dużymi stratami i wygląda na to, że był atakiem pozorowanym. Jeszcze po dwóch latach od zakończenia bitwy znajdowano zabitych rosyjskich żołnierzy na okolicznych bagnach.
Gdy nieliczni mieszkańcy Waniewa wyszli z piwnic zobaczyli doszczętnie zniszczoną wieś i mnóstwo zabitych. Wszyscy myśleli, że to koniec ich cierpień. Jak bardzo się mylili. Trwające od 27 lipca 1944 r. rozmowy Komendanta Obwodu AK Czesława Hakke oraz cywilnego prezydenta Białegostoku Czesława Gołębiowskiego z zastępcą komendanta garnizonu rosyjskiego mjr. Sapiełko w celu przejęcia władzy nad miastem, skończyły się niczym. Po kilku dniach rozmowy przeszły na poziom komendanta garnizonu gen. Sobiennikowa, wojewody Józefa Przybyszewskiego i inspektora Władysława Kaufmana „Bogusława”. Do rozmów przyłączyli się przedstawiciele Rządu Zachodniej Białorusi, którzy rościli sobie prawo do ziemi białostockiej. Byli również przedstawiciele PKWN z Chełma. Po kilkunastu dniach Stalin zdecydował, że ziemia białostocka zostaje po stronie polskiej, a władzę nad miastem przekazał stworzonemu przez siebie Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego.
Wyzwoliciel szybko przemienił się w nowego okupanta i powrócił do swych metod sprawowania władzy znanych z lat 1939-1941. W sierpniu 1944 roku rozpoczęły się aresztowania żołnierzy Armii Krajowej, począwszy od prezydenta Białegostoku Gołębiowskigo, wyższych oficerów AK do zwykłych żołnierzy oraz administracji państwa podziemnego. Działalność Armii Krajowej zamarła. Represje miały charakter masowy. Przetrzebione dowództwo zastanawiało się, co robić w zaistniałej sytuacji. Stopniowo uzupełniano straty osobowe w strukturach podziemnych, mianując na stanowiska dowódcze żołnierzy o coraz niższych stopniach i kwalifikacjach. Umieszczano też swoich agentów w nowej okupacyjnej administracji oraz Urzędzie Bezpieczeństwa i posterunkach Milicji Obywatelskiej. Unikano jednak akcji bojowych, gdyż front stanął na zimę i w okolicy było pełno kwaterujących żołnierzy.
Stopniowo rosnące represje, rabunki, gwałty i nakładane kontyngenty budziły nienawiść do „wyzwolicieli” i doprowadziły do wybuchu powstania ludowego przeciwko narzuconej siłą komunistycznej władzy. Gdy tylko w styczniu 1945 roku ruszył front i wojsko opuściło Białostocczyznę, rozpoczął się następny dramatyczny rozdział w historii Polskiego Państwa i miejscowej placówki Armii Krajowej zakończony rozwiązaniem Armii Krajowej 2.09 1945 r. przez Komendanta Okręgu Białystok Władysława Liniarskiego”
1Ks. Władysław Saracen od czasu do czasu zarządzał w podległych mu wsiach zbiórki żywności. Często wywoływało to niezadowolenie wśród parafian. Proboszcz nie mógł poinformować wiernych o tym, że żywność ta jest przekazywana do Białostockiego getta. Żywiono nią też licznie ukrywanych na plebani ludzi podziemia. Była ona też głównym składnikiem prezentów dla Niemców. Żywność dla Niemców była swoistym haraczem za lżejsze traktowanie ludności parafii.
2 Gazeta Współczesna 28.01.2009r. „Wielka wsypa w Starosielcach”
3Pamięć Narodu – Wspomnienia Edwarda Jaświłki ps. „Zaręba” z dn. 18.12.1982 r.
Referat – Zajdler str. 108, 109.